Pomimo, że Kliczko niczego specjalnego na ringu w Stuttgarcie nie
pokazał, tylko chwilami "Czarna Pantera" Gomez był równorzędnym
partnerem dla Dr Żelazna Pięść. Z biegiem rund zamienił się jednak
tylko w tego, kim był dla Kliczki przed dekadą - przyzwoitego
sparingpartnera. - Mam jeden tytuł, mój brat Władymir ma dwa. Brakuje
nam tylko jednego do kolekcji, ale do końca roku będziemy go mieli -
stwierdził Kliczko, sugerując, że chciałby, żeby jego następnym rywalem
był mistrz świata WBA, Nikołaj Wałujew.
Najciekawsza wypowiedź wieczoru - przynajmniej z polskiego punktu
widzenia - należała jednak do walczącego na tej samej karcie byłego
mistrza świata wagi ciężkiej IBF i rywala Andrzeja Gołoty - Chrisa
Byrda (41-5, 22 KO). Byrd walczył i wygrał w Stuttgarcie z bardzo
słabym Matthiasem Sandowem (4-3, 0 KO) w wadze junior ciężkiej, czyli
tej samej co Tomek Adamek i zaraz po walce nie ukrywał, kogo chce za
następnego rywala. - Nie potrzebuję całej serii walk, by nabrać
pewności siebie w tej kategorii wagowej, chcę od razu Tomasza Adamka,
on jest najlepszy na świecie i zaraz po powrocie do Stanów zabieram się
za załatwianie tej walki - oświadczył.
Niemcy kochają Ukraińców
Nie ma się co dziwić, że prawie 13,000 widzów w Stuttgarcie przyszło
oglądać w akcji Ukraińca Witalija Kliczkę, bo zarówno on, jak jego
młodszy brat Władymir właśnie tutaj w Niemczech, w 1996 roku rozpoczęli
zawodową karierę. Kibice w hali zostali od razu na początku
potraktowani sporą filmową dawką tego, jak ciężko jest być bokserem -
najpierw przyglądali się się z zapartym tchem, jak Władymir pomaga
dzieciom w Brazylii i na kontynencie afrykańskim, a kiedy było bliżej
walki, wpatrywali się w ekrany podziwiając jak podczas swojego
austriackiego obozu przygotowawczego Witalij, niczym Rocky Balboa,
wyrabiał siłę rąbaniem drzewa i przedzieraniem się przez wysoki na metr
śnieg.
Fritz Sdunek, trener Witalija przyznawał na trybunach, że bardzo cenił
Gomeza... ale 10 lat temu, kiedy Kubańczyk był najlepszym pięściarzem
wagi junior ciężkiej na świecie. - Kiedy sparowali przed 10 laty w
Hamburgu, to Gomez był naprawdę dobry. Ale to było bardzo dawno temu, a
w dodatku Witalij będzie jeszcze lepszy, niż kiedy walczył z Samuelem
Peterem, bo nie bolą go plecy, kolana są w porządku i psychicznie jest
w znacznie lepszej kondycji. Witalij wygra przez nokaut pomiędzy szóstą
i ósmą rundą - zapowiadał.
Gomez wygrał jedną rundę
Taktyka Gomeza miała polegać na tym, że od początku narzuci szybkie
tempo, będzie atakował z doskoku, zadawał cios lub dwa i uciekał zanim
bardzo mechanicznie walczący Kliczko zdoła go trafić. Na początku się
to nawet udawało, bo Gomez łatwo wyprzedzał ciosy mistrza świata, z
łatwością lokując kilka lewych sierpowych w pobliżu twarzy obrońcy
tytułu. Problem Gomeza w pierwszych dwóch rundach polegał jednak na
tym, że nawet kiedy trafiał, jego ciosy nie robiły na Witaliju żadnego
wrażenia, a wystarczył jeden prawy prosty Ukraińca w połowie drugiej
rundy, by Czarna Pantera z Hawany natychmiast nabrała respektu.
Szczególnie dla lewych prostych, które zyskiwały na celności i sile z
każda minutą, kiedy Gomez tracił siły.
Od szóstej rundy wiadomo było, że Gomez zdaje sobie sprawę, że nie jest
w stanie wygrać tej walki nawet najsilniejszym jednym ciosem. Nie dość,
że dochodziły lewe proste Kliczki, to coraz częściej nic nie stało na
przeszkodzie ciosów z prawej ręki mistrza świata. W siódmym starciu
Kubańczyk jeszcze raz spróbował podkręcić tempo, ale zamiast zamęczenia
Witalija, nadział się na jego prawy sierpowy i lewy prosty i padł na
deski. Wstał i jeszcze raz się przewrócił, ale tym razem miał
szczęście, bo Kliczko tak się rozochocił kolejnym trafieniem z prawej
ręki, że padł razem z nim i sędzia Daniel Van de Wiele nie zdecydował
się na liczenie.
Ostatnia, dziewiąta runda tej walki rozpoczęła się dziwnie bo odjęciem
punktu Kliczce za uderzenie głową. Chwilę później doszedł celu prawy,
bity z góry cios Kliczki, później lewy sierpowy i Gomez ponownie padł
na ring. Udało mu się wstać, ale otrzymał kolejny prawy na szczękę.
Gomez stanął przy linach i odwrócił się plecami do szykującego się do
zakończenia walki Kliczki. Nie padł już jednak ani jeden cios, walka
została zakończona dokładnie w 1 minucie i 49 sekundzie tego starcia.
- Gomez był trudniejszym rywalem niż Samuel Peter. Podziwiam wolę walki
i serce Gomeza, który jest moim przyjacielem. W następnej walce nie
chcę bić się z Maskajewem, bo to nie ma sensu. Złożyłem już w tej
sprawie protest w Sportowej Komisji Arbitrażowej w Genewie, żeby
zobaczyć czy WBC może mnie zmusić do walki - powiedział obrońca tytułu.
Na wielkie pieniądze, przynajmniej w Stanach nadal nie może liczyć, bo
nie pokazał nic, co zmusiłoby kibiców do oklasków, a stacje telewizyjne
do przygotowywania kontraktów. Wygrywanie z byle kim i w byle jaki
sposób może zda egzamin nad Renem, ale nigdy w salach Nowego Jorku, czy
Las Vegas.