Czerkaszyn zadebiutował na amerykańskim ringu w sierpniu, ale jego ówczesny rywal (Gilbert Venegas Jr, red.) nie dorównywał mu umiejętnościami do pięt. Weryfikacja talentu ukraińsko-polskiego pięściarza miała nastąpić zatem dopiero w Minneapolis. Gallimore to był zdecydowanie najtrudniejszy przeciwnik w karierze Czerkaszyna, ale między linami nie miał nic do powiedzenia.
Czerkaszyn wygrał z Gallimorem na punkty
Czerkaszyn dał w ringu prawdziwy koncert i w pełni zasłużenie wygrał jednogłośnie na punkty (100-90, 99-91 i 97-93). Gallimore przyjął aż 227 ciosów (Czerkaszyn tylko 98, red.), ale w tylko sobie znany sposób zdołał dotrwać do ostatniego gongu. - To świetne doświadczenie, cieszę się jak dziecko. Gallimore był szybki i twardy, ale kontrolowałem go w ringu. Chciał złapać mnie na mocny cios, czułem jednak dobrze dystans. Trafiałem naprawdę mocnymi ciosami, lecz rywal okazał się bardzo twardy. Był śliski i cały czas niebezpieczny - powiedział Czerkaszyn po wygranej.
Czerkaszyn już 21. na świecie w wadze średniej
Co dalej? Czerkaszyn po takim zwycięstwie z pewnością na brak ciekawych ofert narzekać nie będzie. Niepokonany pięściarz KnockOut Promotions w zestawieniu portalu boxrec.com awansował właśnie na 21. miejsce na świecie w wadze średniej i kolejne duże wyzwania to tylko kwestia czasu. - To moja druga walka w Ameryce, dziękuję za tę szansę, ale jestem gotowy na jeszcze większe rzeczy. Tylko dajcie mi więcej czasu na przygotowania, bo tym razem dowiedziałem się o walce na trzy tygodnie przed terminem. To był mój krok w górę i jestem gotowy zagościć na dużej scenie - zakończył Czerkaszyn.