"Super Express": - Było ci szkoda Masternaka czy uśmiechnąłeś się pod nosem po jego porażce?
Krzysztof Włodarczyk: - Nie uśmiechnąłem się, bo dlaczego miałbym komuś żałować wygranej i być głupio zazdrosnym. Wygrana zbliżyłaby Masternaka do starcia ze mną, a tak jest rok, półtora do tyłu. Ale grunt to się podnieść. Masternak to młodzieniec, ma czas, musi się ustawić w kolejce do mnie. Dostał prztyczka w nos za niestosowne wypowiedzi, powinien mieć więcej skromności.
Zobacz koniecznie: Kliczko vs Powietkin wideo. Zobacz skrót walki na YOUTUBE
- Wyszło niedoświadczenie? Ty jak miałeś trudności w Moskwie, w walce z Rachimem Czakijewem, to mówiłeś, że przyklęknąłeś, by złapać oddech.
- Masternak zrobił źle, ale mogę z nim porozmawiać, doradzić, bo jestem pamiętliwy, ale nie wredny. Nie skulił się, nie schował za podwójną gardą, robił uniki, ale był sztywny. Ja z tej sytuacji, w której sędzia przerwał walkę, wyszedłbym z ciosem i jeszcze wygrał. Arbiter jednak pomógł Drozdowi.
- A ten wygrał i mówił, że chętnie by powalczył z tobą.
- Czemu nie?! Jak pieniądze będą odpowiednie, to możemy boksować. Jestem otwarty na każde wyzwanie.
- Ale teraz myślisz chyba o walce z Fragomenim 6 grudnia w wadze junior ciężkiej oraz o debiucie w ciężkiej i starciu z Albertem Sosnowskim?
- Myślę o Fragomenim. Ale dzień po wygranej pomyślę o Albercie, choć ta walka jeszcze na 100 procent nie jest pewna, bo nie dostałem żadnej propozycji z Polsatu.
Dowiedz się więcej: Gmitruk tylko u nas: Masternak mógł jeszcze walczyć
- Sosnowski mówi, że pokaże ci, że waga ciężka to zupełnie inna bajka.
- Szanuję i lubię Alberta, więc niech tak będzie. Wiem, że to inna bajka, ale do odważnych świat należy i jeśli nie podejmie się ryzyka, to nigdy nie będzie się wiedziało, jak duże ono było. Wierzę, że jestem w stanie się w tej bajce odnaleźć.