"Super Express": - W Poznaniu pewnie odczujesz dodatkową presję. To nie zaszkodzi?
Borys Mańkowski: - Nie siedzi to w mojej głowie, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że walczę w Poznaniu. Lekki stres jest, ale nie odczuwam lęku. Raczej jestem tym podniecony.
KSW 30. Borys Mańkowski: Polska jest mała, patrzę dużo dalej [WYWIAD]
- Po poprzedniej gali mówiłeś, że wolisz się mierzyć z rywalami z zagranicy. Wygrane z nimi są bardziej wartościowe niż z Polakami?
- Polska jest mała, a ja patrzę o wiele dalej, nie tylko na Europę, ale i cały świat. Jeśli uda mi się pokonać kogoś z zagranicy, mam szansę na większy skok w rankingach. Poza tym nie chcę się bić z Polakami, bo większość z nich znam. Z najlepszymi w kraju trenowałem i głupio z nimi walczyć.
- Tsarew to specjalista od poddań, zakończył w ten sposób 19 z 29 zwycięskich walk. Starcie toczyć się będzie głównie w parterze?
- Nigdy nie zakładam wcześniej, jak będzie wyglądać walka. Nic na siłę. Ja mogę bić się w każdej płaszczyźnie, on też. Nie marudziłbym, gdyby skończyło się tak szybko, jak ostatnio (1 minuta i 20 sekund - red.), ale raczej będzie o wiele trudniej. Jestem gotów na 3 rundy. Na walkę przyjdzie wielu znajomych. Doping będzie mocny i na pewno się przyda. Na początku kariery emocje wszystko przyćmiewały i nie słyszałem nawet tego, co mówią do mnie z narożnika. Teraz potrafię analizować starcie, jestem skupiony, ale i słyszę, co się dzieje wokół. Doping potrafi bardzo pomóc i tak będzie w Poznaniu.