To była dobra walka. Pudzianowski pierwszy zaatakował. W swoim stylu. Rzucił Różalskim na matę, przejął inicjatywę i prowadził na punkty. W drugiej rundzie do głosu doszło jednak doświadczenie. To Różal, zawodnik po przejściach, miał więcej pomysłów, jak zakończyć walkę. I jedna z nich, duszenie gilotynowe, pozbawiła Pudziana oddechu na tyle, że - zgodnie z oficjalnymi źródłami - ten zmuszony był poddać walkę. Oficjalna, bo sam siłacz miał na temat piątkowej walki trochę inne zdanie.
- Nie czułem się uduszony - stwierdził jednak były strongman. - Skoro jednak sędzia tak uznał. Z sędziami się nie dyskutuje - dodał Pudzianowski, co zresztą wzbudziło w Ergo Arenie falę gwizdów. - MMA jest nieprzywidywalne. Czy będę walczyć dalej? Na razie nic nie ogłaszam, zobaczymy. Jest jak jest, trzeba się najpierw pogodzić z porażką.