"Super Express": - Podobno sam chciałeś walczyć z Olim Thompsonem.
Mariusz Pudzianowski: - Wybrałem go, bo mieliśmy okazję parę razy potykać się na innym placu boju - w podnoszeniu ciężarów. Tu będzie jednak zupełnie inna walka, bo wchodzimy do klatki i będzie lała się krew.
- Gala KSW po raz pierwszy odbędzie się w klatce. Nie boisz się? Jedyną walkę, którą w niej stoczyłeś, przegrałeś, i to z kretesem. W USA zlał cię Amerykanin Tim Sylvia.
- Wtedy miałem za sobą dopiero kilka miesięcy treningów MMA, a dostałem zawodnika, który trenował 20 lat. Gdybyście mnie dziś wpuścili do klatki z chłopakiem z siłowni, tobym go rozerwał na strzępy. Walka z Sylvią była trzecią w mojej karierze, wydawało mi się, że wystarczy wyjść i bić się po głowach. Wtedy byłem kamikadze, dziś już nie jestem. Klatka mnie nie przeraża.
Lewis Hamilton celuje w zwycięstwo w Bahrajnie
- Wybudowałeś w końcu klatkę w domu, żeby w niej trenować?
- Tak, mam klatkę, mam matę, więc gdy nie jestem na treningach na sali, to zasuwam sam w domu. Wszystko jest skrojone pod MMA, temat strongmanów już dawno mam za sobą. Patrzę czasem na sztangę ważącą 150 czy 200 kilo i nie pamiętam, kiedy takie się podnosiło.
- Spotka się dwóch byłych strongmanów, więc jeden z twoich największych atutów, czyli siła, nie będzie miał znaczenia?
- Mi tej siły zostało chyba więcej niż jemu, ale bardziej liczyć się będzie doświadczenie i tego też się nie obawiam. Ja mam 120 kilo, on na ostatniej walce miał 105. Wagowo więc będę go przewyższał - i to nie jest 20 kilo tłuszczu. Poprawiłem parter, zapasy, boks. Kibice będą mieli, na co popatrzeć.
- W każdej płaszczyźnie czujesz się już pewnie?
- Parteru się już nie boję, stójki też. Zresztą po 5 latach w MMA najwyższa na to pora.
- Kondycję też poprawiłeś?
- Pełen dystans mnie nie przeraża. Treningi nie idą w las, tylko w nas. Robiłem już sparingi, treningi wytrzymałościowe, tlenowe i beztlenowe, bo organizm trzeba szarpać. On musi dostawać bodźce. Od stycznia jadę na pełnych obrotach. Na walkę byłbym gotowy w marcu, dlatego teraz mam tydzień odpoczynku, bo ciągle tak się nie da. Za parę dni z powrotem będzie ogień.