Mariusz Pudzian Pudzianowski

i

Autor: Tomasz Radzik

KSW 27. Pudzian nie boi się wrócić do klatki [WIDEO WYWIAD]

2014-04-04 18:17

Dziś już nie jestem kamikadze. Kiedyś myślałem, że w MMA wystarczy wyjść i bić się po głowach - mówi Mariusz Pudzianowski (37 l.), który 17 maja na gali KSW 27 skrzyżuje rękawice z Olim Thompsonem (34 l.). Przed laty Polak rywalizował z Brytyjczykiem w zawodach strongmanów, a teraz znów chce go pobić. I to nie w ringu, ale w klatce.

"Super Express": - Podobno sam chciałeś walczyć z Olim Thompsonem.

Mariusz Pudzianowski: - Wybrałem go, bo mieliśmy okazję parę razy potykać się na innym placu boju - w podnoszeniu ciężarów. Tu będzie jednak zupełnie inna walka, bo wchodzimy do klatki i będzie lała się krew.

- Gala KSW po raz pierwszy odbędzie się w klatce. Nie boisz się? Jedyną walkę, którą w niej stoczyłeś, przegrałeś, i to z kretesem. W USA zlał cię Amerykanin Tim Sylvia.

- Wtedy miałem za sobą dopiero kilka miesięcy treningów MMA, a dostałem zawodnika, który trenował 20 lat. Gdybyście mnie dziś wpuścili do klatki z chłopakiem z siłowni, tobym go rozerwał na strzępy. Walka z Sylvią była trzecią w mojej karierze, wydawało mi się, że wystarczy wyjść i bić się po głowach. Wtedy byłem kamikadze, dziś już nie jestem. Klatka mnie nie przeraża.

Lewis Hamilton celuje w zwycięstwo w Bahrajnie

- Wybudowałeś w końcu klatkę w domu, żeby w niej trenować?

- Tak, mam klatkę, mam matę, więc gdy nie jestem na treningach na sali, to zasuwam sam w domu. Wszystko jest skrojone pod MMA, temat strongmanów już dawno mam za sobą. Patrzę czasem na sztangę ważącą 150 czy 200 kilo i nie pamiętam, kiedy takie się podnosiło.

- Spotka się dwóch byłych strongmanów, więc jeden z twoich największych atutów, czyli siła, nie będzie miał znaczenia?

- Mi tej siły zostało chyba więcej niż jemu, ale bardziej liczyć się będzie doświadczenie i tego też się nie obawiam. Ja mam 120 kilo, on na ostatniej walce miał 105. Wagowo więc będę go przewyższał - i to nie jest 20 kilo tłuszczu. Poprawiłem parter, zapasy, boks. Kibice będą mieli, na co popatrzeć.

- W każdej płaszczyźnie czujesz się już pewnie?

- Parteru się już nie boję, stójki też. Zresztą po 5 latach w MMA najwyższa na to pora.

- Kondycję też poprawiłeś?

- Pełen dystans mnie nie przeraża. Treningi nie idą w las, tylko w nas. Robiłem już sparingi, treningi wytrzymałościowe, tlenowe i beztlenowe, bo organizm trzeba szarpać. On musi dostawać bodźce. Od stycznia jadę na pełnych obrotach. Na walkę byłbym gotowy w marcu, dlatego teraz mam tydzień odpoczynku, bo ciągle tak się nie da. Za parę dni z powrotem będzie ogień.

Najnowsze