Mamed Chalidow urodził się w 1980 roku w Groznym w Czeczenii. Choć jako nastolatek przeniósł się do Polski, gdzie żyje do dziś, to niestety zdążył doświadczyć wojny. Zapewne niewielu kibiców, którzy obserwują jego popisy w klatce, zdaje sobie sprawę z tego, że jego dzieciństwo i młodość są naznaczone wielką traumą. Sam wojownik nieczęsto opowiada o przeszłości, ale ostatnio zrobił wyjątek.
W programie Łukasza Jakóbiaka przyznał, że doświadczenia sprzed lat miały ogromny wpływ na jego psychikę - Teraz traktuję to jako sen. To jest okrutne. Jak można opisać dzisiaj i komuś mówić, że widziałeś jak na twoich oczach umierają ludzie, są bombardowania, strzelaniny, jak kule latają nad twoją głową? To się wydaje abstrakcyjne. To nie jest dobre doświadczenie, bo nie robi człowieka mocnym. To nie jest tak, że ktoś widział wojnę, śmierć i jest twardy. To niszczy psychikę - opowiadał Chalidow.
Okazuje się, że w życiu Chalidowa jest jeszcze jeden niezwykle traumatyczny moment. Gdy miał 19 lat wraz z kolegą zostali zaatakowani. Zawodnik KSW walczył z czterema przeciwnikami, ale w końcu nie dał rady. Brutalnie go pobito i zamknięto w bagażniku. Został porwany i tylko cudem uniknął śmierci - To wydarzenie zmieniło moje życie. Napadli na nas, chcieli zabić. Nie wiadomo jak udało mi się uciec z bagażnika. Uważam, że to kolejny cud boży - opowiedział.
Choć młodość była dla niego niezwykle trudna, to swoją ciężką pracą i charakterem zdołał osiągnąć wielki sukces. A już 3 marca w Łodzi dostanie kolejną szansę, by potwierdzić swoją dominację w KSW. Podczas gali w Atlas Arenie zmierzy się bowiem z Tomaszem Narkunem.
ZOBACZ: Piotr Małachowski zmieni dyscyplinę? MMA kusi medalistę olimpijskiego!