"Super Express": - Ostatnio zatrudniłeś się w Kalifornii jako sparingpartner mistrza olimpijskiego Tony'ego Yoki. Jak było?
Mariusz Wach (37 l.): - Bardzo dobrze. Znowu poczułem, że jestem głodny boksu i zrzuciłem z siebie rdzę (śmiech). Zmobilizowałem się też do ostrych treningów, bo dostałem ofertę walki z Millerem. To dało mi dodatkową motywację.
- Gdzie będziesz się przygotowywał do tego pojedynku?
- W Polsce pod okiem trenera Piotra Wilczewskiego. Do USA planuję wrócić na około trzy tygodnie przed walką. Jestem w bardzo dobrej formie po treningach w Kalifornii. Planuję jeszcze tylko zrzucić kilka kilogramów i na 11 listopada będę w pełnej gotowości. Będzie dobrze.
- Twój przeciwnik Miller już zaczyna promować waszą walkę w oryginalny sposób. W jednym z wywiadów mówi, że powinieneś "odłożyć proteiny".
- (śmiech) Coś tam czytałem w internecie. Ring zweryfikuje, czy jest on mocny tylko w słowach, czy w ringu też. Na pewno jest silny, ale poza siłą fizyczną nie reprezentuje niczego wielkiego. Nie ma też dużego doświadczenia, bo nie walczył jeszcze z nikim z czołówki. Na pewno pojedynek z nim nie będzie szybką szermierką na pięści, raczej pokazem chamskiej siły. Nie liczę na jakiś finezyjny boks, pewnie będzie dużo przepychanek.
- Kto wygra?
- Ten, który pierwszy mocniej trafi.
- Masz już sparingpartnerów? W Polsce ci będzie chyba ciężko znaleźć zawodników o gabarytach Millera?
- Ściągnę ich z USA lub z Anglii, chociaż nie będzie to łatwe. Zrobię jednak wszystko, by się jak najlepiej przygotować.
- Miałeś walczyć na gali Polsatu, a zamiast tego wystąpisz w USA...
- Bardzo się cieszę, że wpadła mi ta walka z Millerem. Chciałem zaboksować jeszcze w tym roku, by nie wypaść z rankingu i piąć się w nim do góry. Ostatni pojedynek miałem w marcu. Teraz najważniejsze, by się dobrze przygotować do walki i nie doznać kontuzji.
Były mistrz świata w boksie wyzwał do walki Stevena Seagala
Luis Ortiz złapany na dopingu. Promotor: To idiota!
Videoblogi SE: Andrzej Kostyra. O tym jak Andrzej Wasilewski próbował ratować galę