Walką wieczoru na gali MB Boxing Night 7 będzie pojedynek Roberta Parzęczewskiego (24-1, 16 k.o.) z Bośniakiem Sladanem Janjaninem (27-5, 21 k.o.). Ponadto, w akcji zobaczymy także m.in. Kamila Łaszczyka, Sebastiana Ślusarczyka i Patryka Szymańskiego.
- Zawsze mam wielkie aspiracje, jako matchmaker, dziennikarz, ale i kibic. I przyznam, że nie do końca jestem zadowolony z jakości tej karty. Z powodu pandemii i obostrzeń Nie wszyscy zawodnicy mogli przyjechać, inni mieli pozamykane sale treningowe. Dla Parzęczewskiego to ważny pojedynek w kilku aspektach. Po pierwsze, 9 miesięcy bez walki, po drugie – 14 miesięcy bez nokautu. Po trzecie, rozpoczął współpracę z Jakubem Chyckim (specjalista ds. przygotowania fizycznego – red.) i dietetykiem. Do tego anemia, inne problemy zdrowotne, odwołane dwie walki z Ryanem Fordem. Robert zaczyna wchodzić na normalne obroty walką z Janjaninem. Chcę zobaczyć, że jest ostry, głodny i ma w sobie ten ogień. Takiego go lubimy. Ma wejść do ringu i nokautować rywali – tłumaczy Mateusz Borek w rozmowie z "SE".
Sobotnia gala w Arłamowie będzie debiutancką imprezą MB Promotions w TVP. Przy tej okazji, Mateusz Borek opowiedział nam anegdotę z przeszłości związaną z Telewizją Polską:
- Kiedyś nie przyjęli mnie na praktyki. Jak byłem młodym chłopakiem i przyjechałem do Warszawy, to poprosiłem mojego wujka Artura Barcisia, żeby porozmawiał z Darkiem Szpakowskim na mój temat. Żoną Darka jest Grażyna, która grała z Arturem w Teatrze Ateneum. Niestety się nie udało, nie było chęci żeby 23-letniego Mateusza Borka wziąć na praktyki do Telewizji Polskiej. I dzisiaj przyjeżdża starszy człowiek, podchodzący pod 50-tkę, żeby robić boks w TVP Sport – uśmiecha się szef MB Promotions.
Subskrybuj kanał KoloSEum na Youtube, by być na bieżąco z tym, co najważniejsze w sportach walki.