"Super Express": - Palhares w przeszłości był wyrzucany z innych federacji za brutalne faule. Kiedy rywal się podda, on dalej przeciąga dźwignię, zadając potworny ból. Martwisz się tym?
Michał Materla: - Staram się o tym nie myśleć. Nastawiam się pozytywnie i robię wszystko, żeby wygrać.
- Brazylijczyk zapowiedział, że będzie atakował twoje nogi.
- Trenerzy skrupulatnie to analizowali, ćwiczę ten element i jestem gotów, by się przed tym bronić. Wiadomo, że najskuteczniejsza obrona to nie dać się złapać.
- Ewentualna wygrana z Palharesem przybliży cię do walki o pas KSW?
- Tak, miałbym wtedy dwa zwycięstwa od porażki z Mamedem, w której straciłem tytuł. Kategoria do 84 kg jest chyba najmocniej obsadzona w KSW, ale na razie nie widzę zawodnika, który mógłby się ze mną równać w kwestii doświadczenia. Jedynie Mamed Chalidow ma pas.
- Która walka była dla ciebie większym wyzwaniem - ta z twoim przyjacielem Mamedem, czy teraz z Palharesem?
- Jeśli chodzi o sferę mentalną, to walka z Mamedem była większym wyzwaniem. Przed pojedynkiem z Palharesem wszyscy mówią mi, jaki on jest wielki i silny. Zgadza się, widzę to, ale widzę też, że w jego karierze było dużo porażek i to przez nokaut. Jest tylko człowiekiem.