"Super Express": - Zimnoch mówi, że przed rewanżem stroisz fochy jak rozkapryszona panienka.
Mike Mollo: - (śmiech) Zdecydowanie gada za dużo głupot! Niedługo zamknę mu buzię. Niech się skupi na przygotowaniach, żeby się znów nie tłumaczył, że się przetrenował.
- Kiedy lecisz do Polski?
- 20 lutego. Mam krótszą i dogodniejszą podróż dzięki promotorom Zimnocha, którzy w przeciwieństwie do niego są bardzo miłymi ludźmi. Bardzo im za to dziękuję.
- Za wypłatę przeprowadzisz kolejny remont w domu?
- Nie sądzę. Ale czy to znowu bzdury, które on gada? Kasę z tej walki włożę do banku. Nie zarabiam boksem na życie, mam pracę, z której utrzymuję rodzinę. Pracuję przy zbiornikach wodnych na budynkach, zajmuję się ich czyszczeniem. Jeśli Zimnoch naprawdę myśli, że robi mi łaskę, że ze mną walczy, to jest w dużym błędzie. To ja mu robię przysługę, że zgodziłem się boksować.
- Skoro nie boksujesz dla kasy, to dlaczego to robisz?
- Bo lubię się bić. Kocham boks, bo wyzwala we mnie niepowtarzalną adrenalinę, dzięki niemu zwiedziłem trochę świata. Gdy ostatnio byłem w Polsce, odwiedziłem też Austrię i Niemcy. Teraz wraz z żoną pojedziemy na kilka dni do Niemiec.
- Jaki masz plan na tę walkę?
- Taki sam jak na poprzednią, chcę, by Zimnoch jak najszybciej upadł na deski. Jestem jak amerykański czołg i miażdżę wszystko, co stanie mi na drodze. Zimnoch może rozgrywać te swoje ringowe gierki i tańczyć w ringu jak panienka, ale zanim się zorientuje, znów będzie całował dechy.
- Żona nie naciska, żebyś skończył z boksem?
- Chciałaby, ale wie, że ja to kocham. Mam włoskie pochodzenie, dlatego jestem taki porywczy i uparty. Mimo kilku kontuzji i wstrząsów mózgu ciągle czuję się dobrze. Głowa też pracuje bez szwanku. Jeśli ciało zacznie odmawiać posłuszeństwa, zejdę z ringu.
- Niedawno Andrzej Wawrzyk został wycofany z walki o mistrzostwo świata WBC z Wilderem z powodu dopingu. Ty się koksowałeś?
- Nie i dlatego kilka razy przegrywałem (śmiech). A serio to bardzo uważam, co jem i co piję. Podczas przygotowań do walk jem głównie mięso z kurczaka i warzywa.
- Z kim sparujesz?
- Między innymi z Nickiem Mazurkiem, 22-letnim pięściarzem wagi ciężkiej, który tak jak ja trenuje pod okiem Sama Colonny. Ten dzieciak na ogromny talent, na miarę Andrzeja Gołoty. Jeszcze o nim usłyszycie. Do tego jest inteligentny i skromny. Krzysztof Zimnoch może się od niego wiele nauczyć.