Mike Mollo: Krzysztof Zimnoch znów będzie całował deski!

2017-02-10 3:00

Plan jest prosty, chcę, by Zimnoch znów szybko padł na matę - mówi pewny siebie Mike Mollo (36 l., 21-6-1, 13 k.o.), który 25 lutego w Szczecinie stoczy rewanżowy pojedynek z Krzysztofem Zimnochem (33 l., 20-1-1, 13 k.o.). W pierwszej walce rok temu sensacyjnie wygrał Amerykanina przez nokaut w 1 rundzie.

"Super Express": - Zimnoch mówi, że przed rewanżem stroisz fochy jak rozkapryszona panienka.

Mike Mollo: - (śmiech) Zdecydowanie gada za dużo głupot! Niedługo zamknę mu buzię. Niech się skupi na przygotowaniach, żeby się znów nie tłumaczył, że się przetrenował.

- Kiedy lecisz do Polski?

- 20 lutego. Mam krótszą i dogodniejszą podróż dzięki promotorom Zimnocha, którzy w przeciwieństwie do niego są bardzo miłymi ludźmi. Bardzo im za to dziękuję.

- Za wypłatę przeprowadzisz kolejny remont w domu?

- Nie sądzę. Ale czy to znowu bzdury, które on gada? Kasę z tej walki włożę do banku. Nie zarabiam boksem na życie, mam pracę, z której utrzymuję rodzinę. Pracuję przy zbiornikach wodnych na budynkach, zajmuję się ich czyszczeniem. Jeśli Zimnoch naprawdę myśli, że robi mi łaskę, że ze mną walczy, to jest w dużym błędzie. To ja mu robię przysługę, że zgodziłem się boksować.

- Skoro nie boksujesz dla kasy, to dlaczego to robisz?

- Bo lubię się bić. Kocham boks, bo wyzwala we mnie niepowtarzalną adrenalinę, dzięki niemu zwiedziłem trochę świata. Gdy ostatnio byłem w Polsce, odwiedziłem też Austrię i Niemcy. Teraz wraz z żoną pojedziemy na kilka dni do Niemiec.

- Jaki masz plan na tę walkę?

- Taki sam jak na poprzednią, chcę, by Zimnoch jak najszybciej upadł na deski. Jestem jak amerykański czołg i miażdżę wszystko, co stanie mi na drodze. Zimnoch może rozgrywać te swoje ringowe gierki i tańczyć w ringu jak panienka, ale zanim się zorientuje, znów będzie całował dechy.

- Żona nie naciska, żebyś skończył z boksem?

- Chciałaby, ale wie, że ja to kocham. Mam włoskie pochodzenie, dlatego jestem taki porywczy i uparty. Mimo kilku kontuzji i wstrząsów mózgu ciągle czuję się dobrze. Głowa też pracuje bez szwanku. Jeśli ciało zacznie odmawiać posłuszeństwa, zejdę z ringu.

- Niedawno Andrzej Wawrzyk został wycofany z walki o mistrzostwo świata WBC z Wilderem z powodu dopingu. Ty się koksowałeś?

- Nie i dlatego kilka razy przegrywałem (śmiech). A serio to bardzo uważam, co jem i co piję. Podczas przygotowań do walk jem głównie mięso z kurczaka i warzywa.

- Z kim sparujesz?

- Między innymi z Nickiem Mazurkiem, 22-letnim pięściarzem wagi ciężkiej, który tak jak ja trenuje pod okiem Sama Colonny. Ten dzieciak na ogromny talent, na miarę Andrzeja Gołoty. Jeszcze o nim usłyszycie. Do tego jest inteligentny i skromny. Krzysztof Zimnoch może się od niego wiele nauczyć.

Najnowsze