Kilkuset kibiców wspierających "Araba" to już stały obrazek gal, na których walczy Parzęczewski. Najwięcej, niemal 1000 fanów, wspierało go podczas ubiegłorocznej gali w Częstochowie, gdzie pokonał Saida Mbelwę. W sobotę w Dzierżoniowie pięściarz znów będzie mógł liczyć na głośny doping swoich kibiców. - Na razie na Dzierżoniów sprzedałem około 100 biletów. To niedużo, bo zbliżają się święta, a poza tym kibice już wiedzą o tym, że 21 kwietnia będę walczył w rodzinnej Częstochowie z Emmanuelem Danso. Jest ogromne zainteresowanie tą walką i wierzę, że pobiję swój rekord 1000 sprzedanych wejściówek - mówi nam Parzęczewski.
Joey Abell: Szukam w Polsce rodziny
Od sprzedanych biletów ma określony procent zarobków, które są dodatkiem do honorarium za walkę. Zapytany o sekret marketingowego sukcesu, wzrusza ramionami: - Nie ma żadnego sekretu, po prostu wrzucam informację o biletach w mediach społecznościowych i ludzie sami do mnie dzwonią. W Częstochowie i okolicach mam sporo znajomych, jestem rozpoznawalny i zawsze zbiera się spora liczba kibiców - tłumaczy.
Patryk Szymański: Nigdy nie było pomysłu na moją karierę
Teraz ma zaplanowane dwie walki w krótkim odstępie czasu. Ta druga (21 kwietnia na Polsat Boxing Night w Częstochowie) stanęłaby pod znakiem zapytania, gdyby w sobotę w Dzierżoniowie doznał kontuzji. - Żeby walczyć na PBN, muszę pokonać Andrzeja. Jeśli odniosę kontuzję albo będzie wtopa, to występ na PBN będzie wykluczony. Takiego scenariusza jednak nie zakładam, wychodzę po wygraną! - przekonuje Parzęczewski.