Patryk Szymański: Nigdy nie było pomysłu na moją karierę​

2018-03-16 22:32

W sobotę w Poznaniu pierwszy tegoroczny pojedynek stoczy Patryk Szymański (25 l., 18-0, 9 k.o.), a jego rywalem będzie Brazylijczyk Robson Assis (40 l., 16-5, 9 k.o.). Dla pięściarza z Konina będzie to dopiero druga walka na przestrzeni 19 miesięcy.

"Super Express": - Jak przebiegły przygotowania?

Patryk Szymański: - Były nietypowe, bo praktycznie całe przygotowania musiałem sam logistycznie "spiąć". Oczywiście dzięki pomocy moim sponsorom. Trenowałem m.in. W Las Vegas i w Lonydnie razem z Davidem Hayem czy mistrzem trzech kategorii wagowych Jorge Linaresem. Ćwiczyłem pod okiem Ismaela Salasa, ale w moim narożniku w sobotę stanie Wojciech Komasa. Treningi zorganizowaliśmy razem ze sztabem szkoleniowym, bez pomocy promotorów.

- Dlaczego musiałeś sam organizować sobie przygotowania?

- Odnosiłem wrażenie, że promotorzy nie bardzo interesowali się moim rozwojem, a nie jestem typem zawodnika, którym pójdzie użalać się do mediów, tylko wolałem wziąć sprawy w swoje ręce i dzięki pomocy kilku osób udało się wszystko zorganizować. Dostałem ofertę występu na gali w Poznaniu, promotor wyraził na to zgodę, więc walczymy.

- Jak rozpoczęła się współpraca z Salasem, trenerem m.in. Davida Haye'a i Joe Joyce'a?

- Czułem, że potrzebuję zmiany trenera, ale promotorzy nie wykazywali żadnej chęci wsparcia w tej kwestii, więc sam się za to wziąłem.

- W ciągu ostatnich 19 miesięcy stoczyłeś dwie walki...

- Czuję, że w ostatnich dwóch latach moja kariera zwolniła i nie wiem co jest przyczyną. Mam nadzieję, że promotorzy znajdą jakiś dobry plan, by przywrócić ją na właściwe tory.

- Miałeś jakiekolwiek propozycje walk?

- Były jakieś nieracjonalne propozycje na 5 tygodni przed galą, ale dla mnie to nie były poważne oferty. Nie jestem bokserem na telefon.

- Jest szansa, że po tej walce coś się zmieni?

- W idealnym świecie byłoby tak, że na na koniec roku usiedlibyśmy z promotorami i nakreślilibyśmy plan na co najmniej rok. Chciałbym usłyszeć: "Patryk, mamy takie i takie gale. Chcielibyśmy żebyś zaboksował tu i tu". Nigdy takiego planu nie było. Liczę, że przyjdą lepsze czasy i po tej walce spotkam się z panem Andrzejem Wasilewskim i nakreślimy plan na przyszłość. Chcę walczyć cztery razy do roku, a nie dwa na 19 miesięcy.

- Jakiej walki spodziewasz się w sobotę?

- Czuję, że się rozwijam i chcę to udowodnić. Rywal na pierwszy rzut oka wydaje się niezbyt ciężki, ale go nie lekceważę, bo ostatnio przegrywał z dobrymi pięściarzami. Mimo, że ostatni czas nie był dla mnie pod względem bokserskim najlepszy, jestem optymistą i wierzę, że wkrótce nadejdzie przełom w mojej karierze.

Najnowsze