- Nikomu medalu na szyi nie wieszam, nie obiecuję zwycięstw i finałów. Będę zadowolony, jeżeli każda zawodniczka wygra dwie walki. Wiem, że dadzą z siebie wszystko, ale ten turniej to wielka loteria. Można wygrać z medalistką mistrzostw wiata, ale też przegrać z nieznaną zawodniczką - mówi Pasiak.
Dużą niewiadomą jest dyspozycja utytułowanej Karoliny Michalczuk (35 l.), która wystartuje w kategorii do 60 kilogramów. Była mistrzyni świata i Europy największe sukcesy odnosiła w niższych wagach.
Robert Kubica na liście startowej Rajdu Argentyny
- Michalczuk zmienila swój styl. Całą karierę szła do przodu, a teraz walczy z defensywy, pracuje na nogach i czasem nawet boksuje z kontry. Bzdurą jest skreślanie jej ze względu na wiek. Osłabiało ją zbijanie wagi, ale teraz jest silna i wciąż groźna dla każdej przeciwniczki - zapewnia trener.
Kibice zachodzą w głowę, czy występująca w kategorii do 75 kilogramów Lidia Fidura (24 l.) zwycięży w turnieju im. Feliksa Stamma już po raz piąty z rzędu. Pasiak nie kryje, że zawodniczka GUKS Carbo Gliwice przechodziła ostatnio ciężki okres i nie jest u szczytu formy.
- Fidura jest przygotowana na 60%. Zrobimy wszystko, żeby doszła do finału i zdobyła złoty medal, ale nie jest w takiej formie jak przed rokiem - otwarcie przyznaje Pasiak.
Szkoleniowiec kadry kobiet zdaje sobie sprawę, że wkrótce będzie zmuszony pożegnać się z kilkoma doświadczonymi zawodniczkami, żeby zrobić miejsce dla młodszych. W kilku kategoriach trwa więc zacięta rywalizacja i tylko najlepsze pięciarki będą miały okazję powalczyć o medale na międzynarodowych turniejach.
- Prawda jest taka, że krajowe imprezy nie są żadnym wyznacznikiem, bo niektóre wagi mamy bardzo słabe i czasami nawet złote medalistki mistrzostw Polski nie rokują na wygranie choćby jednej walki na mistrzostwach Europy. Po turnieju im. Feliksa Stamma częć zawodniczek pożegna się już z kadrą, ale decyzje będę podejmował dopiero po finałach kończy trener.