Wpadka dopingowa Krzysztofa Głowackiego zszokowała bokserskie środowisko. „Główka” po raz ostatni w ringu pojawił się w styczniu 2023 roku i przegrał z Richardem Riakporhem. W czerwcu zadebiutował w MMA na gali XTB KSW Colosseum 2, a w grudniu przekazał, że kończy z zawodowym boksem. Jak się okazuje, większych szans na powrót do tej dyscypliny, nawet jakby chciał, raczej mieć nie będzie, bo został zdyskwalifikowany na 4 lata – w jego organizmie wykryto nielegalny boldenon. Głowacki tłumaczy się, że nigdy nie stosował dopingu i nigdy świadomie nie przyjmował nielegalnych środków. Przemysław Saleta, inny wybitny polski zawodnik, zauważa, że sprawa jest podejrzana z kilku powodów.
Przemysław Saleta wprost po dopingu Głowackiego: To politycznie brudny sport
W rozmowie z portalem Interia Sport Przemysław Saleta zauważa, że boldenon nie jest raczej środkiem pierwszego wyboru, jeśli chodzi o doping wśród bokserów. – Powiedzmy sobie tak: boks i sporty walki generalnie są sportami technicznymi, choć oczywiście każdy chce mieć jak najwięcej siły i jak najlepszą kondycję. Wątpię jednak, czy boldenon jest środkiem pierwszego wyboru, jeśli ktoś chce te parametry poprawiać. (…) Poza tym w sportach technicznych sterydy nie wygrywają walk – dodaje.
Zdaniem byłego boksera sprawa dopingowa mogła być nawet... narzędziem nacisku na „Główkę”. – Popatrzmy na całą sprawę jeszcze inaczej. Z tego, co wiem, po tamtej walce na Krzyśku były wywierane dosyć duże naciski, aby jednak pozostał przy boksie. A w związku z tym - wiedząc, że politycznie jest to nienajczystszy sport... A rzekłbym nawet, że dość brudny, to nie wiem, czy fakt ujawnienia tych wyników nie był warunkowany tym, czy Krzysiek zostanie przy boksie, czy nie – mówi wprost Saleta.
Jako przykład tego, że kary nie zawsze mają dużo wspólnego z prawdziwym przewinieniem, Saleta podawał przykład Saula „Canelo” Alvareza, który dostał zawieszenie tylko na pół roku, a jego tłumaczeniem był fakt zjedzenia zanieczyszczonego mięsa. – To tylko kilka przykładów, że na poziomie polityki jest to bardzo brudny sport. Może nieładnie tak powiedzieć, ale tutaj są równi i równiejsi. Na końcu pewnie chodzi o to, że dłuższe zawieszenie takiej gwiazdy, jak "Canelo", psułoby wielu osobom rynek i zabierało im pieniądze. Po prostu straciłoby na tym sporo ludzi. Także przez takie historie ciężko racjonalnie oceniać wpadki dopingowe, bo każemy i piętnujemy tych maluczkich, a co z innymi? Czy kary są sprawiedliwe? W sprawie Krzyśka jego kończący się kontrakt w boksie i przejście do KSW trochę zaciemniają cały obraz – ocenił.