- Anderson zaczął się do mnie zbliżać, prawie… wbił swój nos w moje usta. Nie lubię takich rzeczy, emocje wzięły górę i go odepchnąłem – powiedział „Super Expressowi” Wierzbicki, który odepchnął rywala. Sytuację szybko uspokoił organizator gali Mariusz Grabowski, ale pięściarze jeszcze długo mierzyli się wzrokiem za kulisami. Brazylijczyk, który ma twarzy ma tatuaż imitujący zadrapanie przez panterę (stąd przydomek „Pantera”), był wyraźnie zdezorientowany takim zachowaniem Polaka. Najważniejsze jest jednak to, obaj zmieścili się w limicie wagi półśredniej (stawką walki jest zawodowe mistrzostwo Polski w tej wadze). Wierzbicki ważył 66,2 kg, a jego rywal – 66,25 kg.
Dla Wierzbickiego to ważny pojedynek co najmniej z dwóch powodów. Pochodzi z Zawidowa, które leży zaledwie 14 km od Zgorzelca. Na galę przyjedzie jego rodzina i mnóstwo znajomych. Poza tym, ma coś do udowodnienia kibicom, którzy tak krytykowali go po ostatnim występie w listopadzie. Wówczas w Częstochowie pokonał niejednogłośnie na punkty Michała Żeromińskiego (93-97, 96-94, 96-95), ale werdykt wzbudził sporo kontrowersji. - Oglądałem tę walkę kilka razy i jak punktowałem, to wychodziło mi moje zwycięstwo 6-4 w rundach. Czy czuję niedosyt? Na pewno inaczej walczyłbym w tych środkowych rundach – tłumaczy Łukasz, który od 9 stycznia trenował na Florydzie z trenerem Tomasza Adamka i Adama Balskiego Gusem Currenem. - To były dobre przygotowania, miałem solidne sparingi. Chciałbym, żeby to była długofalowa współpraca – mówi.
Ciekawie zapowiada się także starcie Damiana Wrzesińskiego (30 l., 12-1-1, 5 k.o.) z Markiem Laskowskim (29 l., 9-8-2, 1 k.o.) o zawodowe mistrzostwo Polski w wadze lekkiej. To rewanż za listopadowy pojedynek, który został przerwany w 2. rundzie, gdy pięściarze zderzyli się głowami i Laskowski zalał się krwią. Nie miał w narożniku osoby odpowiedzialnej za rozcięcia, więc zrezygnował z dalszej walki i pojedynek został uznany za nieodbyty. - Byłem wkurzony, że tak to się skończyło, ale to była jedyna rozsądna decyzja. Gdybym walczył dalej, kontuzja by się pogłębiła i pewnie bym przegrał – powiedział nam Laskowski, który jednocześnie zapewniał, że tym razem będzie miał w narożniku „cutmana”. Obu pięściarzy łączy jedno – nie dorobili się jeszcze fortuny na boksie, ale nie narzekają na los i nie obrażają się na promotorów, tylko łączą pracę zawodową z treningami. Wrzesiński od września jest nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 50 na poznańskich Starych Żegrzach, a Laskowski od 2009 roku mieszka w szkockim Aberdeen, gdzie aktualnie pracuje na złomowisku. - Od 4 tygodni jestem zatrudniony jedynie „na papierze”, bo szef dał mi wolne na czas przygotowań. Jestem w dobrej formie i chcę to pokazać polskim kibicom – uśmiecha się Laskowski, wychowanek wrocławskiej Gwardii. - Jestem gotowy - odpowiada spokojnie Wrzesiński.
Dwa tygodnie temu w Nysie odbyła się gala z udziałem dwóch byłych mistrzów świata wagi junior ciężkiej Krzysztofem Włodarczykiem i Krzysztofem Głowackim. Sportu na gali „Twierdza Nysa” za wiele nie było (poza walką „Główki”). W Zgorzelcu wielkich nazwisk w ringu nie zobaczymy, ale emocji zabraknąć nie powinno.
Wyniki ważenia przed galą w Zgorzelcu:
Oskar Kapczyński: 73,5 kg - Grzegorz Sikorski: 72,2 kg
Krystian Huczko: 66 kg - Eliasz Jankowski: 65,5 kg
Wojciech Wierzbicki: 74,8 kg - Tomasz Gromadzki: 76,7 kg
Damian Wrzesiński: 60,9 kg - Marek Laskowski: 61,2 kg
Łukasz Wierzbicki: 66,2 kg Anderson Clayton: 66,25 kg