Zimnoch i "Szpila" zmierzą się 23 lutego na gali w Gdańsku (gdzie Saleta powalczy z Gołotą). Wczoraj Szpilka zaatakował Zimnocha w hotelu w Warszawie na oczach kilkudziesięciu dziennikarzy.
- Taka awantura byłaby choć trochę zrozumiała, gdyby brali w niej udział przykładowo Manny Pacquiao i Juan Manuel Marquez przed kolejnym starciem. Jeśli jednak show przed galą przewyższa poziom sportowy obu rywali w ringu, to po prostu kicz - krytykuje "Tygrys".
Michalczewski na zawodowych ringach stoczył 48 zwycięskich pojedynków i - chociaż nie był aniołkiem - nigdy przed walką nie wywołał takiego skandalu jak Szpilka, atakując Zimnocha.
- Ja się przed pojedynkiem nie awanturowałem. Tak samo bracia Kliczko. Nikt z wybitnych bokserów nie dążył do tego, żeby mieć zbójnicki wizerunek. Tak nie można robić, jeśli się chce, aby boks był postrzegany jako sport cywilizowany i szlachetny - przestrzega "Tygrys".
Eksmistrz świata (a dzisiaj biznesmen) uważa, że ta awantura zaszkodzi Szpilce i Zimnochowi w ringu.
- Jeśli ktoś wchodzi między liny naładowany takimi emocjami, to jest usztywniony. W boksie nie chodzi o to, by skaleczyć rywala. Jeśli ktoś tak myśli, to nie wróżę mu kariery - twierdzi Michalczewski i dodaje:
- Jeśli przed taką walką nie potrafią kontrolować emocji, to co będzie, gdy któryś z nich stanie przed szansą boksowania o mistrzostwo świata? Tam to dopiero będą nerwy - dodaje były czempion federacji WBO, WBA i IBF.