- Jak się czujesz przed walką z Mikiem Mollo?
Artur Szpilka: - Wszystko idzie zgodnie z planem. Jestem świetnie przygotowany, szybkość jest. Brakuje mi jeszcze tej iskierki, ale w piątek w ringu będę już ją miał.
- Jaką masz taktykę na walkę z Mollo? Będzie niczym spacerek po sopockim molo?
- Wszystko zależy od tego, na ile mi pozwoli przeciwnik. Chciałbym, by na mnie poszedł, tak jak się odgrażał. Zapewniam, że na pewno będzie to fajna walka.
- Widziałeś walki Mike'a Mollo? W starciu z Andrzejem Gołotą spisał się nieźle i obił Polakowi oko (w 2008 r. - red.)?
- Jest dobrym zawodnikiem, ale wtedy to już nie był ten sam Gołota, co kiedyś. Podejrzewam, że gdyby Andrzej siadł na swej zakrocznej nodze i bił proste ciosy, to pewnie by skończył pojedynek przed czasem (wygrał na punkty - red.). Ale na pewno był to fajny pojedynek. Mam nadzieję, że moja walka z Mollo będzie równie ciekawa. Mike na pewno nie jest żadnym kelnerem, mocno bije już w pierwszych rundach. Ale jeśli będzie szedł ostro do przodu, to mogę go ciężko zgiąć.
- Dasz mu się sprowokować czy utrzymasz nerwy na wodzy?
- Po to trenuję, by nad sobą panować, i uważam, że z walki na walkę jest coraz lepiej pod tym względem. Bardzo chciałbym się dobrze w Chicago zaprezentować. Boksuję tu pierwszy raz i mam tu dużo bratnich dusz pochodzących Krakowa, które mi kibicują.
- Po tej walce od razu wracasz do Polski?
- Tak. 23 lutego walczę z Krzysztofem Zimnochem, więc muszę mieć czas, żeby się zaaklimatyzować.
- Nie za szybko ta druga walka?
- Nie oszukujmy się, Zimnoch nie jest jakimś widowiskowym superzawodnikiem, ostatnio zrobił się medialny, bo pogadał trochę w telewizji, zobaczyli go ludzie, a on z siebie robił ofiarę losu, mówiąc, jaki to on skrzywdzony jest. Na pewno na walkę z nim jestem bardzo dobrze przygotowany. Pokażę mu, gdzie raki zimują. Ale skupmy się na starciu z Mollo.
- Jakie to uczucie być największą nadzieją wagi ciężkiej w Polsce?
- Ja się tak nie czuję. Nie zwracam na takie opinie uwagi, słucham tylko mojego trenera. Mam swoje cele, których się trzymam.
- Podobno po awanturze z Zimnochem trener Fiodor Łapin był bardzo zły...
- Trener jest osobą bardzo konsekwentną i jasno stawia warunki. Przez kilka dni czułem się bardzo mało pożądaną osobą w naszym teamie. Trener wkłada w trenowanie nas całe serce, a później, jeśli jakiś przechodzień mu powie, że bandytów trenuje, nie jest mu miło. Jest człowiekiem ogromnych zasad i honoru, za to go bardzo szanuję.
Nie przegap!
Walka Szpilka - Mollo na gali w Chicago
Noc z piątku na sobotę, godz. 3.00
Polsat i Polsat Sport