Śmierć Andrzeja Gmitruka

i

Autor: WOJCIECH KUBIK/SUPER EXPRESS Śmierć Andrzeja Gmitruka

Tomasz Adamek wspomina dla SE: Andrzej Gmitruk był dla mnie jak ojciec

2018-11-21 4:32

Tragiczna śmierć Andrzeja Gmitruka wstrząsnęła środowiskiem bokserskim w Polsce. - Moja starsza córka będzie miała w Polsce za dwa lata wesele, niestety Andrzej już na nie przyjdzie - nie może uwierzyć Tomasz Adamek, który współpracował z legendarnym trenerem z przerwami od 1999 do 2007 roku.

- Co czułeś kiedy dowiedziałeś się o śmierci Andrzeja Gmitruka?

- Nie mogłem w to uwierzyć. Do tej pory to do mnie nie dociera. Znałem go wiele lat. Kiedy byłem mały, straciłem tatę, a Andrzej był dla mnie jak bokserski ojciec. Miałem z nim rodzinne relacje. Kiedy jeszcze mieszkałem w Polsce spędzaliśmy razem święta i zapraszaliśmy się na rodzinne uroczystości. Bawiliśmy się z naszymi żonami na sylwestra. Moja starsza córka będzie miała w Polsce za dwa lata wesele, niestety Andrzej już na nie przyjdzie. Modlę się za jego duszę...

- Kiedy ostatni raz się widzieliście?

- Przed moją ostatnią walką w Chicago. Nic nie wskazywało na to, że coś mu dolega. Był pełen dobrego humoru, jak zawsze żartował i tryskał energią. On nigdy nie narzekał na zdrowie. Pamiętam, że kiedyś w trakcie treningu... dostał zawału. Podczas tarczowania zrobił się biały jak ściana i miał problemy z oddychaniem. Nie potrafił się rozstać z boksem. Robił to co kochał.

- Jak zapamiętasz trenera Gmitruka?

- Z Andrzejem rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyło tylko jego spojrzenie, a już wiedziałem, o co mu chodzi. Wiedział, jak do mnie podejść. By zmotywować mnie do treningów zawsze starał się je urozmaicać, wprowadzając jakieś nowe elementy. Był też gawędziarzem. Opowiadał anegdoty ze swojego życia, z których mogłaby powstać ciekawa książka lub scenariusz filmowy. Andrzej odchodząc tak nagle, zostawił w nie tylko pogrążoną w rozpaczy rodzinę, ale też osierocił polski boks. Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale drugiego Gmitruka już nie będzie.

Najnowsze