Ed Brown był wschodzącą gwiazdą amerykańskiego boksu. Zaledwie 25-letni pięściarz stoczył w swojej karierze dwadzieścia walk i wszystkie z nich wygrał. Aż szesnaście kończył przed czasem. Dramatyczne zajścia z jego udziałem miały miejsce w Chicago. Z policyjnych ustaleń wynika, że Brown zatrzymał się po północy na jednym z parkingów ze swoją kuzynką. Niedługo później pojawiło się drugie auto, z którego padło kilka strzałów w kierunku wyżej wymienionej dwójki. Jedna z kul utkwiła w głowie pięściarza i, mimo błyskawicznego transportu do szpitala, nie udało się uratować jego życia. Kuzynka sportowca odniosła ranę nogi i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja wciąż bada motywy przestępstwa. Na razie nie wiadomo dlaczego Brown został zastrzelony. Głos w tej sprawie zabrał menedżer 25-latka Cameron Dunkin. - Stracił życie bez powodu, miał zaledwie dwadzieścia pięć lat. W Chicago można zginąć za nic. Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby Ed należał do gangu albo był handlarzem narkotyków. Ale to był spokojny chłopak - mówił łamiącym się głosem w rozmowie z ESPN.