Wydawało się, że dla Scotta Westgartha będzie to wieczór, jakich wiele. 31-letni pięściarz brał udział w gali bokserskiej organizowanej w Doncaster i mierzył się z Decem Spelmanem. Starcie było niezwykle wyrównane, obaj zawodnicy nie szczędzili sobie potężnych ciosów i padali na deski, ale ostatecznie na punkty wygrał Westgarth.
Dramat zaczął się tuż po pojedynku. Podczas udzielania wywiadu bokser niespodziewanie zasłabł. Sztab medyczny natychmiast udzielił mu pierwszej pomocy, ale okazało się, że konieczne będzie przewiezienie go do szpitala. Trafił tam z podejrzeniem krwiaka mózgu. Niestety w poniedziałek 26 lutego nad ranem promotor 31-leta Stefy Bull za pośrednictwem Twittera poinformował, że Brytyjczyk zmarł.
- Niech Bóg ma w opiece Scotta. Ten młody człowiek robił to, co kochał, a stracił życie. Brak mi słów. Spoczywaj w pokoju przyjacielu. Moje myśli są z twoją rodziną i sztabem. Najbliższe dni będą najtrudniejsze do przetrwania - napisał. Jak na razie przyczyna śmierci Westgartha nie jest znana.
ZOBACZ: Legenda polskiego boksu nie żyje. Medalista olimpijski przegrał z chorobą