Ale co boks na żywo, to na żywo. Co grzmoty dzisiaj, to nie sprzed pół wieku. Co grzmoty z udziałem Polaków, to zawsze serce bardziej drży…
Za tydzień pierwsza gala z USA, dwa pojedynki w Kalifornii o mistrzostwo świata (Matthysse – Kiram, WBA półśrednia oraz Linares – Gesta, WBA lekka), potem polskie gale: w Nysie, Wyszkowie i Zgorzelcu. To jednak tylko przygrywki do większych wydarzeń.
Marzą mi się w tym roku przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze - zwycięstwo Polak w walce o mistrzostwo świata i mocno w to wierzę (albo Sulęcki albo Głowacki, któraś z tych opcji powinna wypalić). Po drugie – kolejna super walka w królewskiej, ciężkiej kategorii, grzmoty porównywalne z tymi które były w walce Joshua – Kliczko.
To też możliwe, ale najpierw Wilder musi pokonać 3 marca w Nowym Jorku Luisa Ortiza, a Joshua 31 marca w Cardiff Josepha Parkera. Sądzę, że wygrają i wtedy kolejne Wielkie Grzmoty na Wembley z Joshuą i Wilderem w rolach głównych. 90 tysięcy biletów rozejdzie się w tri miga (jak mawiają Rosjanie), a kolejny rekord PPV gwarantowany.
Przy tym głównym daniu chętnie zobaczyłbym przystawkę, Thrilla w Nowym Jorku : Gienadij Gołowin kontra Saul Alvarez.
Zobacz również: Adam Kownacki zdemolował Iago Kiladze! Ale NOKAUT! [WIDEO]