Z Furym nie da się nudzić, w końcu to on jakiś czas temu przyznał, że przygotowując się do ważnej walki... masturbuje się siedem razy dziennie. W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu w Las Vegas Tyson z Króla Cyganów stał się na powrót królem wagi ciężkiej, demolując rywala, który nie do końca momentami wiedział co się dzieje. Jak przyznał uczciwie sam Fury, po jego potężnym prawym Wilder padł, ale podniósł się i pokazał serce mistrza. Tyle tylko, że narożnik obrońcy tytułu uznał, że dość już tego lania.
Fury oddał co cesarskie dotychczasowemu mistrzowi, dodał, że zapowiadał przecież nokaut od dawna, a w końcu wziął mikrofon i a capella zaintonował jedną z najbardziej znanych piosenek w historii, kultowy przebój „American Pie”, wykonywany lata temu przez Dona McLeana. I trzeba przyznać, że Fury ma też zadatki na niezłego piosenkarza. Znając go, nie można wykluczyć, że kiedyś pójdzie tą drogą.