Binkowski jakiś czas temu wrócił do ojczyzny, a o jego trudnej sytuacji pisaliśmy na naszych łamach. Pięściarz urodzony w Bielawie, ale żyjący w Kanadzie, po kilkudziesięciu dniach pobytu w Polsce wyskoczył do Anglii, jednak teraz ponownie jest w kraju. "Biniu" zdążył już nawet udzielić kilku wywiadów, a w jednym z nich, dokładnie w rozmowie z Michałem Cichym zdradził, że wciąż nie odzyskał dostępu do karty jednego z kanadyjskich banków, a co więcej gdyby zdecydował się na powrót za ocean, to ponownie wylądowałby za kratami.
Artur Binkowski o pobycie w więzieniu: Jeden z policjantów tak mnie walił, że sobie pięść złamał na mnie
Binkowski w przeszłości kilka razy lądował w więzieniu, a swego czasu o jednym z pobytów za kratami opowiedział na łamach "Super Expressu". Na zwierzenia zebrało mu się w 2013 roku przed pojedynkiem z Krzysztofem Zimnochem. Rozmowę z nami rozpoczął od zapowiedzi, że odgryzie Zimnochowi ucho i je zje, a potem zdradził, że odpoczywając od boksu zajmował się rodziną oraz na jakiś czas trafił do aresztu. Za co? - Podczas rodzinnego wyjazdu nad wodę zacząłem sprzeczać się z moją żoną, nagle podeszła do nas około 25-letnia Kanadyjka i powiedziała do żony, żeby dała jej znać, jeśli coś jest nie tak. Syknąłem do niej przez zęby: "Sp... gruba świnio". Ważyła około 135 kilogramów. Nagle się odwinęła i kopnęła mnie z całej siły w szczękę. Nigdy nie byłem znokautowany przez kobietę, zatkało mnie. Dziewczynek się nie bije, więc powiedziałem jej tylko: "To jeden na jeden, tak?". I ona mnie uderzyła drugi raz, w tym czasie wezwała policję, ja odjechałem, ale dopadli mnie po drodze - zdradził Binkowski, który dodał, że za kratami nie miał lekko. - Jeden z policjantów tak mnie walił, że sobie pięść złamał na mnie. Ale Binkowskiego nie da się złamać - zakończył "Biniu".