Warszawska „Patelnia”, środek dnia. Nawet jak na maj jest bardzo gorąco, bezdomni szukają odrobiny cienia pod drzewami. Chłód znajdują również pod Pałacem Kultury. - Binkowski? Ten bokser? - zastanawia się pierwszy z zapytanych przez nas bezdomnych. - Znam. Spotkacie go na patelni, on tam często głosi Słowo Boże – dodał. Kolejni w większości również go rozpoznają, ale twierdzą, że dziś go tutaj nie widzieli. Gdzieś poszedł. - Teraz tu go nie spotkacie. Poszedł do kościoła Kapucynów na Miodowej – informuje jeden z „kolegów”.
Artur Binkowski został bezdomnym. Opowiada nam o swoim życiu
Kościół Przemienienia Pańskiego, nazywany kościołem Kapucynów, to miejsce, w którym bezdomni otrzymują ciepłe posiłki. Udajemy się tam. Pod kościołem sporych rozmiarów kolejka, niektórzy bezdomni jedzą otrzymane posiłki, albo śpią. Od razu zauważamy Binkowskiego. Zresztą trudno go nie dostrzec, jest najwyższy z obecnych. Wciąż potężnie i groźnie wyglądający.
- Cześć mordki – wita nas. - Mogę z wami pogadać, ale tak 15 minut, wybaczcie. Stoję w kolejce i nie chcę jej stracić – tłumaczy.
Udajemy się na ubocze. Binkowski jest w dobrym humorze, żartuje. Pierwsze pytanie narzuca się od razu. Co były olimpijczyk tu robi? Dlaczego jest bezdomny?
- Mordko, przyleciałem do ojczyzny kilka tygodni temu i się okazało, że moja karta jest zablokowana – wyjaśnia ochoczo. - Ja hajs mam odłożony, dostaję też co miesiąc wypłatę olimpijską w dolarach kanadyjskich (reprezentował Kanadę na igrzyskach - red.). Skończyła mi się ważność karty, a że tego banku nie ma w Polsce, to teraz Ambasada Kanady ma problem, żeby mi tę kartę ogarnąć. Dzięki temu mam doświadczenia z najbiedniejszą warstwą warszawiaków. Dużo Polaków ma wielką kasę, widzę, jakimi samochodami jeżdżą, jak się bawią. Ale są też tacy, którzy są bardzo ubodzy – opowiada.
Wokół Binkowskiego kręcą się koledzy, również bezdomni. - To moi goryle – uśmiecha się „Biniu”, po czym wraz z kumplami robią groźne miny i pozują nam do zdjęć.
- Mam kilkunastu przyjaciół, też bezdomnych. Bardzo serdeczni ludzie, mają swoje przeżycia. Wielu z nich nie potrafiło sobie poradzić z tym psychicznie. A ja? Morda, ja przeżyłem do dzisiaj dziewięć żyć. Z kostuchą się widziałem dziewięć razy twarzą w twarz. W 2005 roku w Cancun w Meksyku kartel (narkotykowy - red) wywiózł mnie do lasu. Stamtąd wielu turystów nie wraca. A ja jestem. Nie wiem, ile jeszcze mam żyć. Ale idę dalej – podkreśla. - Przez to, że siedziałem w puszce w Kanadzie, poznałem życie uliczne. Zamykają, wypuszczają, musisz się ogarnąć. Dzieci są dla mnie jak narkotyk, jak heroina. Mamusia na nich czeka pod szkołą, a one biegną do mnie i robią niedźwiadka. Żeby do tego nie dochodziło, musiałem wyjechać z Kanady. Bo ja bym cały czas trafiał do puchy – opowiada Binkowski.
Artur Binkowski był świetnym bokserem. Dziś jest bezdomnym
Kiedy rozmowa schodzi na synów, Olka i Mikołaja, do oczu „Binia” napływają łzy. Pięściarz ma sądowy zakaz zbliżania się do nich, za złamanie go trafiał już do więzienia.
- Ja już mam to wbite w mózg przez kanadyjskie sądy, żeby się nie kontaktować z synami. Rozumiesz? Sędzia tak mi groził, rozumiesz, z ambony... Miałem dostać trzy miechy, dostałem 11,5 miecha. Pamiętam jego imię i nazwisko, pamiętam jego twarz. Cieszę się, że Agatka sobie życie poukładała, a bobasy mają dobre życie. Wiem, że zawsze ładnie mówili po polsku, mam nadzieję, że dalej mówią – rozczula się.
Na długie wspomnienia nie ma jednak czasu. Zbliża się wieczór, a Binkowski musi wrócić do miejsca, gdzie będzie spał.
- Śpię pod Pałacem Kultury. To mój dom, to mój penthouse. Mam dojście do prysznica, ze sobą mam szczoteczkę do zębów. Uważam, że najbardziej pozytywnych ludzi poznasz w takich miejscach, w takich przytułkach. Co jem? Żywność jest darmowa, są takie punkty w Warszawie. Chciałbym z całego serca podziękować braciszkom Kapucynom, że dokarmiają biednych ludzi – zaznacza Binkowski, który często słyszy pytanie, co znany pięściarz robi na ulicy.
- Tak, spotykam się z tym. Pytają, co ja robię w takiej formie, jak wyglądam. Jak tym się z tym czuję? Po pierwsze, to ja nie mam uczuć. Uczucia są dla dziewczynek, małych i niegrzecznych. Ja jestem zimny drań. Przywykłem do tego pytania, że jak to może być, iż taka postać, iż olimpijczyk i aktor z Cinderella Man (Binkowski zagrał w filmie z Russellem Crowe – red.), mógł tu trafić. Moje dni wyglądają tu bardzo ciekawie. Słyszę mnóstwo przeróżnych, ciekawych opowieści od ludzi poturbowanych życiem. Mają do mnie szacunek. Jeśli jednak widzę, że większy robi krzywdę mniejszemu, to reaguję. Miałem już dwie bitki, po jednej został mi ślad na ręce. To był jeden strzał, ale pięść nie była zamknięta, nie chciałem gościowi złamać szczęki. Powiedziałem mu, żeby odszedł i nie posłuchał. Jeszcze do mnie darł mordę. To dostał strzał ostrzegawczy, a z drugiej strony dostałem podziękowania za interwencję – opowiada Binkowski.
Wstrząsająca historia życia Artura Binkowskiego
Co dalej? Binkowski głęboko wierzy, że w końcu odzyska dostęp do swoich pieniędzy. Chce ruszyć w Polskę.
- Każdy ma swoje gniazdo i dla mnie tym gniazdem jest Polska. Jestem bez hajsu, ale jestem u siebie w domu, w Ojczyźnie. Ja z głodu tutaj nie umrę. Uwierz mi. Dbają o mnie chłopaki z ulicy. Ci bezdomni, wokół których się kręcę. Na dniach mam dostać dopływ do hajsu. Jak go odzyskam, to kupię przyjaciołom kilka kartonów szlug i jakieś piwo. I będę rozdawał. Wódki nie kupię. Widzę, że jest niedobrze z konsumpcją wódki i alkoholów twardych. U mnie w życiu nigdy nie było alkoholu! Co potem? Będę jeździł po Ojczyźnie. Mam kilka strategicznych punktów, gdzie muszę zobaczyć się z Orłami i "przewinąć" kilka tematów. Nie chcę wyjeżdżać z Polski – podkreśla Binkowski i żegnając się, mówi: Mordki, nie martwcie się o mnie. Ja tu wszystko mam. „Orzeł Biały” się nie poddaje! - kończy, zaciskając zęby i pięść.
Przemysław Ofiara, Marcin Szczepański
Kim jest Artur Binkowski?
(ur. 19 lutego 1975 roku w Bielawie)
kategoria wagowa: ciężka
wzrost: 188 cm
Liczba walk: 24
Zwycięstwa: 16
Przez nokauty: 11
Porażki: 5 (2 KO)
Remisy: 3
Największy sukces: Ćwierćfinalista igrzysk olimpijskich w Sydney (w barwach Kanady)
Życie prywatne: Był żonaty z Agatą (ślub w 2005 roku, rozwód w 2014). Ma dwóch synów Mikołaja i Aleksandra. Studiował psychologię na Wilfrid Laurier University. Grał w filmie Cinderella Man (Człowiek Ringu).
Listen on Spreaker.