Adamek: Cunningham tylko mnie zadrapał

2008-12-13 8:00

Tomasz Adamek dotrzymał słowa. Zdobył mistrzostwo świata. Nie przestraszył się ani faworyzowanego rywala, ani złośliwego Dona Kinga, ani stronniczych sędziów. - Kiedy walczyłem, w uszach dudniło mi jedno: "Polska, Polska, Polska..." - opowiada nam bokser.

Ależ to była walka! Tomasz Adamek (32 l.) we wspaniałym stylu odzyskał tytuł mistrza świata. Broniącego pasa Steve'a Cunninghama (32 l.) posłał na deski aż trzy razy (w 2., 4. i 8. rundzie)!

Polak obiecywał, że wróci do domu z pasem i słowa dotrzymał. Nie przestraszył się ani faworyzowanego rywala, ani złośliwego Dona Kinga, ani stronniczych sędziów. Wziął sprawy w swoje ręce i po prostu wywalczył sobie tytuł mistrza świata.

Antybohaterem gali był Clark Sammartino. Amerykański sędzia skandalicznie wytypował zwycięstwo Cunninghama 114:112 (tylko 4 rundy wygrane przez Polaka). Na szczęście pozostali dwaj arbitrzy nie mieli problemów ze wzrokiem i widzieli, że to Adamek był znacznie lepszy. Punktowali 115:112 i 116:110 na jego korzyść.

Statystyka ciosów

Adamek    Cunningham
480  wyprowadzone  690
186  trafione  205
39  procent trafionych ciosów  30

 

Żona powiesi pas

"Super Express": - Gdzie powiesisz pas IBF?

Tomasz Adamek (32 l.): - Nie wiem jeszcze, to moja żona zdecyduje, gdzie jest najlepsze miejsce w naszym mieszkaniu. Ja przynoszę pasy do domu, a ona je wiesza (śmiech). Będzie musiała kupić dużą gablotę, bo zamierzam mieć ich całą kolekcję.

- Jak oceniasz walkę ze Steve'em?

- Bardzo dobry pojedynek. Myślę, że była to wspaniała bokserska uczta, którą zgotowałem swoim fanom. Było trochę soli i pieprzu. Kiedy wchodziłem do ringu i zobaczyłem na trybunach biało-czerwone flagi i szaliki, zrobiło mi się ciepło na sercu. Kiedy walczyłem, w uszach dudniło mi jedno: "Polska, Polska, Polska...".

- Fani nie uchronili cię od ciosów Cunninghama, trochę ci twarz pokaleczył...

- Nie martw się, nie jest tak źle, jak to wygląda. Steve mocno nie bił. Jego ciosy ani razu mnie nie zamroczyły, nie czułem bólu. Zadrapał mnie tylko. On za to trzy razy był na deskach. Za każdym razem podnosił się i walczył dalej. Zadziwił mnie tym. Mam do niego ogromny szacunek. Ma serce do walki, prawdziwy wojownik.

- Ta walka była dla ciebie "być albo nie być w Stanach". Co dalej?

- Na razie będę odpoczywał na łonie rodziny. W marcu będę gotowy do kolejnej walki. Liczę na dobry kontrakt i zainteresowanie stacji telewizyjnych. Nie będę już walczył z leszczami, nie warto. Tylko takie pojedynki jak z Cunninghamem i lepsze mają sens. Nie wiem, czy nie zmienię wagi, ale za wcześnie na rozmowy o tym.

Jeszcze boli mnie żołądek

Dorota Adamek:
- Teraz po walce żołądek mnie boli. Opadły już emocje, jestem szczęśliwa. Teraz Tomek będzie już tylko odpoczywał. Myślę, że nie jest do końca zadowolony z siebie, z tego, jak przebiegła walka z Cunninghamem. Myślał, że szybciej ją zakończy. Kiedy zszedł z ringu, nic mi nie powiedział. Spojrzeliśmy tylko na siebie. Rozumiemy się bez słów.

Czas bić się za lepsze pieniądze

Andrzej Gmitruk (trener Tomasza Adamka, 57 l.):
- Tomek nie mógł mi dać piękniejszego prezentu na Gwiazdkę. Ta walka nie była spacerkiem, była bardzo wyczerpująca. Praktycznie od stycznia zeszłego roku Tomek trenował. Potem przeprowadził się do Stanów i aklimatyzował się.

Przed walką czułem ogromną presję psychiczną, bo wszyscy oczekiwali od niego wygranej. Po pierwszym gongu zapomniałem jednak o nerwach. Widziałem tylko ring i Tomka. Jesteśmy wniebowzięci, że wygrał.

W czasie walki nie bałem się o niego. Wiedziałem, że sobie poradzi! Trzy razy posłał Cunninghama na deski. Nikt do tej pory tego nie zrobił. Nie wiem, czy będzie rewanż z Cunninghamem. Tak naprawdę trzeba się zastanowić, po co nam to jest potrzebne. Czas bić się o pasy innych federacji za lepsze pieniądze.

Cunningham: chcę rewanżu

- Przyznaję, Adamek zadał mi wiele silnych ciosów, jest niesamowitym pięściarzem - przyznaje Steve Cunningham (32 l.). - Nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze przygotowany, szybki. Sama walka była bardzo wyrównana, on był jednak dzisiaj minimalnie lepszy. Kiedy ogłaszano wyniki, miałem nadzieję na remis. Sędziowie zdecydowali inaczej. Nie będę się głupio tłumaczył, dlaczego przegrałem.

- Kiedy następna walka?

- Z Adamkiem? Choćby jutro. W Newarku czy w Warszawie. Obiecałem kibicom, że jeszcze wrócę. Powtórz Adamkowi, że chcę z nim re-wanż.

- Nie jesteś na siebie zły, że nie udało ci się znokautować Tomka?

- Jestem! Ale co ja na to poradzę, że Adamek ma dużą, silną szczękę, odporną na ciosy. Byłem zaskoczony, że wytrzymywał wszystkie moje uderzenia. Widziałem jego poprzednie walki, ale dzisiaj pokazał zupełnie inny boks. Jego polska głowa była w zasięgu moich ciosów, ale nie mogłem go trafić tak silnie jak chciałem. Frustrowało mnie to.

- Nie wyglądasz na bardzo smutnego.

- Bo potrafię się cieszyć z sukcesu Adamka. Ja i moja rodzina dziękujemy Bogu, że mogliśmy być częścią tego widowiska. Mimo że przegrałem, nie zmieniam swoich planów. Za pieniądze z walki kupiłem dom w Las Vegas. Będzie tam miejsce na pas IBF, który odzyskam!

Najnowsze