Wchodzącego do ringu Zimnocha witały okrzyki „konfident, konfident”, nawiązujące od oskarżeń, które Binkowski rzucał przed walką. Po porażce mieszkający w Kanadzie Polak nie był już tak pewny swego. - Chce wykluczyć się z całej tej afery. Dotarłem do prawy i prosiłbym Artura Szpilkę i jego przyjaciół, żeby odpuścili Zimnochowi - powiedział Binkowski, który w ringu był zdecydowanie gorszy. Na celne serie ciosów rywala odpowiadał pojedynczymi trafieniami, a pod koniec ostatniej rundy został zasypany gradem uderzeń i tylko liny sprawiły, że nie padł na deski.
Przeczytaj koniecznie: Żużel, Ekstraliga. Gigantyczne kary dla Unibaksu Toruń!
- Nie było nokautu, bo mi zabrakło pary, a on miał za twardą głowę. Myślałem, że na końcówkę zostanie mi więcej energii, ale wcześniej dałem ponieść się emocjom - podsumował Zimnoch. Pięściarz przyznał, że przed walką doszło do nieprzyjemnej sytuacji. - Ktoś dzwonił do mnie o trzeciej w nocy, groził mi. W tle słyszałem głos Szpilki, który mnie wyzywał. To bydlak. To dziecinne zachowanie, nie na poziomie sportowym - mówił Zimnoch, który teraz planuje wylot na treningi do USA. - Na Szpilkę jestem jednak gotowy zawsze, wystarczą mi trzy miesiące przygotowań - podsumował.
Zobacz też: Borussia - Hannover, wynik 1:0. Skromne zwycięstwo BVB
Nieoficjalnie mówi się, że walka utalentowanych pięściarzy wagi ciężkiej odbędzie się w lutym przyszłego roku. W styczniu Szpilka podbił się na konferencji prasowej z Zimnochem, a do ich starcia miało dojść w lutym tego roku. Wówczas jednak Szpilka, który dwa tygodnie wcześniej doznał urazu podczas starcia w USA, zrezygnował z pojedynku.