To było wspaniałe starcie. Gienadij Gołowkin i Saul "Canelo" Alvarez robili wszystko, by rozstrzygnąć bój, trwający dwanaście rund, na swoją korzyść. Ostatecznie ogłoszono remis, który nikogo nie skrzywdził. Większy niedosyt czuć mógł Alvarez, któremu nie udało się zdobyć trzech pasów mistrzowskich w wadze średniej. Tytuły utrzymał w swoim posiadaniu Gołowkin, ale po raz pierwszy w karierze nie wygrał swojej walki. Co o tym wspaniałym pojedynku sądzą postacie szanowane w świecie pięściarstwa?
Teddy Atlas (trener, ekspert ESPN)
Atlas był bardzo zdenerwowany. Jego zdaniem walkę w Las Vegas wygrał Gienadij Gołowkin. "To jest korupcja! Boks nie potrafi uszanować tego, co powinien. Czci tylko siłę, władzę i pieniądze. Wszystkim rządzą określeni promotorzy" - grzmiał.
Oscar De La Hoya (były pięściarz, promotor Alvareza)
Jak łatwo się domyślić legendarny De La Hoya widział nieznaczną wygraną swojego podopiecznego. Odniósł się także do werdyktu pani Adalaide Byrd, która oceniła walkę na 118:100 dla "Canelo". "Nie rozumiem tego. To po prostu dziwne" - stwierdził.
Lennox Lewis (były bokserski mistrz świata)
Dla niego triumf odniósł Kazach. Sam Lewis do tego stopnia wierzył w "GGG", że postawił na jego zwycięstwo... 100 dolarów. "Dla mnie Gołowkin wygrał wyraźnie. Obaj mogli zejść z ringu z podniesioną głową, ale ta walka nie była bliska remisu!" - podkreślił.
Zobacz: VIDEOBLOG ANDRZEJA KOSTYRY: Ciosy Gołowkina jak bimber, kryzys polskiego boksu [WIDEO]
Przeczytaj: Skandal po walce Gołowkin - Alvarez. Co widziała ta sędzia?!
Sprawdź: Artur Szpilka w MMA? Wszystko jasne!