Gala UFC 295, która odbyła się w Nowym Jorku w nocy z soboty 11 listopada na niedzielę przyniosła wiele emocjonujących starć i rozstrzygnięć, a polscy kibice mogli być zadowoleni przede wszystkim z kolejnej wygranej Mateusza Rębeckiego w największej organizacji MMA na świecie. W walce wieczoru z kolei Alex Pereira pokonał Jiriego Prochazkę i zdobył zwakowany pas mistrzowski wagi półciężkiej UFC. Po tych wydarzeniach Jan Błachowicz postanowił wrócić do swojej niedawnej walki z Pereirą i napisać to, co naprawdę myśli o przegranej przez niego walce niejednogłośną decyzją sędziów.
Jan Błachowicz musiał to napisać! Wrócił do bolesnych wspomnieć. Musiał to z siebie wyrzucić
"Cieszyński Książę" wrócił do wydarzeń z lipca tego roku z Salt Lake City i jasno dał do zrozumienia, że do tej pory nie pogodził się z decyzją sędziów oraz czuje się oszukany. Przy okazji uderzył w samego Pereirę, który po wygranej wyzwał do kolejnego pojedynku Israela Adesanyę, z którym to mierzył się już dwukrotnie i raz wygrał oraz raz przegrał.
Błachowiczowi puściły nerwy! Nie wytrzymał i wszystko napisał. "Cieszyński Książę" musiał wrócić do tej chwili
- Widzę, że muszę doprecyzować. Ludzie cały czas widzą we mnie, że jestem miłym facetem. Ale czasem się wkurzę, jak każdy w życiu. Nadal jestem bardzo zły, że ukradli moje W (zwycięstwo) przeciwko Pereirze. Teraz ponownie woła Adesanyę. Daj już spokój. Byliśmy tam 4 razy! - napisał na Twitterze Błachowicz po ostatniej walce Pereiry. W niedawnym wywiadzie "Cieszyński Książę" nie ukrywał, że dalej chce odzyskać utracony pas mistrzowski wagi półciężkiej i z pewnością liczył na to, że będzie miał możliwość rewanżu z Pereirą. Tymczasem już 20 stycznia zmierzy on się z Aleksandrem Rakiciem w Toronto.