Czwarty pojedynek Wikłacza z Przybyszem wzbudzał spore emocje. Wcześniejsze walki obu zawodników dostarczały dobrego widowiska i tak miało być tym razem. Cały odbiór starcia odebrały wydarzenia z czwartej rundy. Wówczas Wikłacz dopuścił się nielegalnego zachowania i gdy Przybysz znajdował się w pozycji parterowej, wyprowadził kopnięcie na głowę. Jego rywal od razu padł na matę i widać było, że bardzo mocno odczuł kopnięcie.
Mocne oświadczenie zawodnika KSW. Padły dobitne słowa
Okazało się, że doznał poważnych obrażeń i czeka go dłuższa przerwa w występach. Starcie zakończyło się remisem, z czym otoczenie Przybysza się nie zgodziło i złożyło protest. Ten został jednak odrzucony. W środowy wieczór pojawiło się mocne oświadczenie zawodnika. - Jest mi bardzo przykro, że tak się wszystko skończyło. Jako sportowca boli mnie stwierdzenie, że powinienem cieszyć się z tego faulu bo nie przegrałem. Mój narożnik został zwyzywany od frajerów, a ja nazwany symulantem. Z walki pamiętam tylko fragmenty. Nie słyszałem też co krzyczy mój narożnik po faulu. Dopiero po walce dowiedziałem się, że Kacper Formela krzyczał "nie rób z siebie bohatera". Faktycznie, "frajerskie" zachowanie - napisał Przybysz na Instagramie.
- Ostatecznie to ja skończyłem z problemami zdrowotnymi i opluty przez ludzi dookoła. Wchodząc do klatki liczę się ze stratą zdrowia, jednak nie w taki sposób. Spotykam się z wieloma komentarzami, że "kopnięcie trafiło w rękę i to nic takiego". Kopnięcie trafiło w moją głowę zahaczając o rękę, co poskutkowało wycięciem z mojej pamięci ostatnich chwil z walki, a także złamaniem ręki. Co by było z moją głową gdybym choć trochę nie zasłonił się przed kopnięciem? Czy wtedy faul stałby się intencjonalny? Naprawdę brakuje mi słów by opisać to co czuje w środku - dodał.