"Super Express": - Londyn tym razem nie okazał się dla ciebie tak szczęśliwy, jak w 2012 roku, gdy zdobyłeś tu brąz igrzysk olimpijskich w zapasach.
Damian Janikowski: - Pewnie dlatego, że teraz była inna dyscyplina sportu. Porażki uczą i dostałem na przyszłość solidną lekcję. Wciąż nabieram doświadczenia, rozwijam się, a to była dopiero moja czwarta walka. Michał miał ponad 30, jak dojdę do takiego poziomu to będę dawał równie dobre walki.
- Zaprezentowałeś szeroki wachlarz technik. Jaki miałeś plan na walkę?
- Chciałem być jak Yoel Romero, który zaskakuje rywali różnymi technikami. Miałem się tym bawić, ale nie jestem jeszcze na tyle poukładany, żeby mieć dwie, trzy bronie, którymi będę kończył walki. Próbowałem zaskoczyć Michała, jedne rzeczy mi wychodziły, inne nie. Uznaję jego wyższość. Popełniłem błąd i przegrałem.
- Michał zaprosił cię już na wspólne treningi. Skorzystasz?
- Oczywiście! Już się zadeklarowałem. Chętnie pojadę do Szczecina, by zobaczyć, jak tam trenują. Chcę się rozwijać, być coraz lepszym zawodnikiem, a z takiego wyjazdu na pewno coś wyciągnę dla siebie.
- Z końcem walki z Materlą wygasł ci kontrakt z KSW. Co dalej?
- Na pewno będzie nowa umowa z KSW. Na dwa lata.