To była najprawdopodobniej najefektowniejsza bójka w historii kobiecej dywizji UFC! Joanna Jędrzejczyk i Weili Zhang w walce o pas mistrzowski trafiały się setki razy. Na obu twarzach pojawiły się ewidentne ślady starcia, ale to po Polce bardziej było widać odkładanie się ciosów. Sędziowie niejednomyślnie wskazali na Chinkę, która obroniła trofeum i nie mogła ukryć emocji.
Te szargały także Jędrzejczyk, która na jakiś czas oderwała się od mediów społecznościowych. "JJ" unikała pokazywania twarzy, ale w końcu zamieściła post na Instagramie, na którym widać jej głowę w całości. Choć cały czas widać bojowe rany, to twarz wróciła w znaczącym stopniu do pierwotnego wyglądu.
- Wciąż walczę z jet lagem, więc obudziłam się dzisiaj w południe. Ale jestem już po dobrym trening kardio - 7 km, dwóch wywiadach online i jestem gotowa do studiowania online. Zajęta jak zawsze nawet podczas kwarantanny. Bądźcie bezpieczni! Kocham was wszystkich i dziękuję za wsparcie. Jesteśmy w kontakcie. Jak się czujecie? - napisała na swoim Instagramie.
W rozmowie z TVP Sport, Jędrzejczyk zdradziła, czemu tak długo nie pokazywała swojej twarzy. - Sport sportem, ale poza sportem jest życie, jestem też kobietą, sport zmienia sylwetkę, wygląd, a my kobiety chcemy o to dbać. Wielu chciało, żebym zdjęła ciemne okulary, pokazała, posiniaczoną twarz. Jedak ja dbam o estetykę, którą chcę zachować i dobrze się z tym czuję, dlatego innych proszę o uszanowanie tego - powiedziała w wywiadzie udzielonym Sylwii Dekiert.
Zobacz także: Piękna zapaśniczka miała z nim najlepszy seks w życiu, a teraz pokazuje ciążowy efekt