Denis Załęcki budzi w świecie freak-fightów wielkie emocje. Podobnie jak "Don Kasjo", więc nic dziwnego, że gdy ich ścieżki się przecięły, jest naprawdę gorąco. Od dłuższego czasu wymieniają się wzajemnymi "uprzejmościami" i wykorzystują każde potknięcie rywala. A tych nie brakuje z obu stron. Ostatnio to Załęcki wystawił się na strzał, gdy na gali FAME: The Freak został zdyskwalifikowany za umyślny faul w walce z Natanem Marconiem i Adrianem Ciosem. Przypomnijmy, że "Bad Boy" celowo wyprowadził nielegalne kopnięcie na głowę leżącego rywala, przez co walka została przerwana i zakończona jego porażką. Denis zapowiadał jednak przed walką, że zamierza zrobić krzywdę Natanowi za wszystko, co ten zrobił. Poniekąd dotrzymał słowa, ale jego postawa mocno podzieliła środowisko freak-fightów. Jedni starają się go zrozumieć, drudzy otwarcie go krytykują. Nie dziwi nas, że "Don Kasjo" należy do tej drugiej grupy.
Don Kasjo bezlitosny dla Denisa Załęckiego
- Federacja FAME powinna pójść po rozum do głowy. Nie może być, że pozwalają na takie zachowanie, jeszcze chcieli Natanowi zabrać pieniądze. Gdzie gościu zapowiada, że złamie przepisy i robi to z premedytacją. Jak Natan powiedział, jego miejsce jest w więzieniu. (...) Trafił do pie**la, a wielkiego prawilniaka udaje. Jego honor nie wiem, gdzie jest - stwierdził Kasjusz zapytany o postawę Załęckiego w rozmowie z kanałem "TVreklama" podczas konferencji przed galą PRIME 10.
- W biznesie nie ma obrażania się. Też tak twierdzę, ale ku***, nie możemy pozwolić na pewne zachowania, bo zaraz naprawdę, ku***, będziemy musieli pozwolić, żeby we freakach z siekierą na siebie wychodzili - powiedział na tej samej konferencji w temacie Denisa w rozmowie z kanałem "ebe ebe 2".