"Super Express": - Czujesz już adrenalinę przed walką?
Krystian Pudzianowski: - Jest mały dreszczyk emocji, nie mogę doczekać się już 8 czerwca, wręcz odliczam dni do tej gali. Bądźcie tam z nami, bo będzie naprawdę fajna bitka!
- Co zobaczyłeś w oczach swojego rywala po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz?
- Nic, nie zwracam na to uwagi. Gadać można dużo, ale to nie mój styl. Chcę wejść do klatki, stoczyć fajną walkę i myślę, że po wszystkim to moja ręka zostanie uniesiona do góry. Ciężko na to pracuję. Nie ma złej krwi między mną, a Radkiem, bo znamy się długi czas. Trafiła się okazja wspólnej walki więc chcemy dać fajne show.
- Jak będą wyglądały twoje przygotowania?
- Trenuję już od dłuższego czasu. Sparowałem nawet z moim bratem Mariuszem, przed jego walką z Szymonem Kołecki. Mariusz niestety doznał kontuzji, dlatego już nie będziemy mieli okazji do wspólnych treningów, ale w Warszawskim Centrum Atletyki jest sporo chłopaków o tej samej wadze, a nawet cięższych. Jest z kim pracować, teraz oby tylko dopisało zdrowie.
- To prawda, że miałeś walczyć z Robertem "Hardkorowym Koksem" Burneiką?
- Były takie rozmowy, ale jednego dnia się zgodził, drugiego - stwierdził, że ma kontuzję, a trzeciego - wrzucił do internetu zdjęcie, jak wyciska sztangę leżąc. Trzeba jego zapytać jak było naprawdę. Zmiana rywala nie komplikuje mi jednak przygotowań. Uważam, że w walce z Radkiem ważniejsze niż siła i mięśnie będą charakter i serce.
- To będzie jednorazowy występ w MMA czy myślisz o kolejnych pojedynkach?
- Na razie skupiam się tylko na tym pojedynku, ale nie chciałbym, żeby to była jednorazowa przygoda. Radek to ciężki chłop, ma wielkie ręce i muszę uważać, by nie popełnić błędu.
- Twój brat Mariusz przed każdą walką powtarza, że "tanio skóry nie sprzeda". Jakie jest motto Krystiana Pudzianowskiego?
- Moim ulubionym powiedzeniem jest "vivere militare est", czyli "życie jest walką". Dlatego bądźcie gotowi na grzmoty!