Bilans siedmiu miesięcy Wojciech Szczęsnego w Barcelonie to 26 meczów, z czego 22 wygrane, tylko jedna porażka i już dwa trofea, w tym Puchar Króla po sobotnim zwycięstwie 3:2 z Realem Madryt po dogrywce. "Całkiem przyjemne wrażenia. Mamy fajny nawyk wygrywania finałów, już drugi w tym roku – jeden Superpucharu, drugi teraz. Mam nadzieję, że jeszcze jeden finał przed nami i ten też chciałbym wygrać" - powiedział Szczęsny na antenie TVP Sport, nawiązując do Ligi Mistrzów, w której Barcelona w środę rozpocznie półfinałową rywalizację z Interem Mediolan.
Wojciech Szczęsny głodny kolejnych sukcesów
"Przyjemnie się przyzwyczaja do wygrywania finałów" - dodał polski bramkarz. Drużyna ze stolicy Katalonii w sobotnim finale w Sewilli do przerwy prowadziła 1:0, ale "Królewscy" najpierw wyrównali po trafieniu Francuza Kyliana Mbappe z rzutu wolnego, a w 77. minucie objęli prowadzenie. Szczęsny przyznał, że mimo takiego obrotu sprawy nie stracił wiary w końcowy sukces.
"Był taki moment, że straciliśmy kontrolę nad meczem. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie Real będzie musiał wyjść i zaatakować nas agresywniej, bo w pierwszej był raczej pasywny, a musiał odrabiać straty. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale nie najlepiej sobie z tym poradziliśmy przez 15-20 minut. A takie przestoje z tak dobrym zespołem kończą się często utratą bramek. W tym momencie było ciężko. Ale ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że uda się tę stratę odrobić i doprowadzić do dogrywki. A później już Jules (Kounde) zwariował, uderzył z daleka. Ja mu krzyczałem, żeby nie strzelał, ale na szczęście mnie nie usłyszał" – analizował z uśmiechem.
Gwiazdor Realu Madryt wpadł w furię. Rzucał się w stronę sędziego. Haniebne zachowanie
Barcelona lepsza bez Lewandowskiego?
Barcelona musiała sobie w sobotę po raz drugi z rzędu radzić bez Roberta Lewandowskiego. Kontuzjowany napastnik z trybun oglądał poczynania kolegów, a jego przyjaciel skomentował to w swoim stylu.
"Drużyna sobie dała radę. Może nawet lepiej? Nie, żartuję. Fajnie, że rehabilitacja Roberta przebiega bardzo sprawnie i myślę, że niedługo będzie gotowy do gry, bo potrzebujemy go. Widać było to w końcówce, biedny Ferran Torres nie miał z czego ruszyć, cierpiał, ale zrobił świetną robotę. Zespół zagrał fragmentami świetny mecz, fragmentami trochę gorszy, ale ogólnie wystarczyło, żeby zdobyć to trofeum" – podkreślił Szczęsny.
35-letni bramkarz trafił do Barcelony na początku października 2024, przerywając sportową emeryturę. Trzy miesiące czekał na debiut, a od stycznia regularnie występuje między słupkami. Do tej pory rozegrał 26 spotkań, z których 22 zakończyło się wygranymi jego zespołu, trzy - remisami, a na jego koncie jest tylko jedna porażka - z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów 1:3, która jednak po zwycięstwie 4:0 w pierwszym meczu nie miała wpływu na rozstrzygnięcie tej rywalizacji. 13-krotnie, czyli w połowie występów, Polak zachował czyste konto.
