Po raz drugi w historii gala organizowana przez polską federację MMA zawitała do Londynu. W hali Wembley Arena zaplanowanych było kilka ciekawie zapowiadających się pojedynków. W tym dwie walki o pas z udziałem jednego Polaka. Karol Bedorf chciał odzyskać tytuł po paru latach.
Nim jednak doszło do walki wieczoru, kibice zgromadzeni w londyńskim obiekcie mieli okazję obejrzeć kilka ciekawych pojedynków. Na początku wszystko szło, jak błyskawica. Starcie Akopa Szostaka z Jamie Sloane'em zakończyło się po kilku sekundach. Anglik nie był w stanie kontynuować rywalizacji po tym, jak palec rywala wylądował w jego oku. Pojedynek zaliczono jako no-contest.
Następnie Łukasz Parobiec został bardzo szybko znokautowany przez Wagnera Prado. Polak został ściągnięty na tę galę "last minute", po tym, jak musiał zastąpić pierwszego rywala Brazylijczyka. Brak przygotowania u reprezentanta biało-czerwonych widać było gołym okiem. Prado posłał go na deski potężnym prawym sierpowym.
Nie mniej spektakularny nokaut zanotował Scott Askham. Anglik dał się poznać z dobrej strony w rywalizacji z Michałem Materlą. I podobnie jak wówczas, tak i na gali w Londynie posłał kolejnego Polaka na deski. Tym razem ofiarą jego piekielnie mocnych kopnięć na wątrobę był Marcin Wójcik, który po jednym z ciosów zgiął się w pół i nie był w stanie kontynuować walki.
W pierwszym starciu o pas w Wembley Arena Dricus Du Plessis zmierzył się w rewanżu z Roberto Soldiciem. Pojedynek mógł się podobać. Obaj zawodnicy nie szczędzili sobie ciosów. W trzeciej rundzie zdecydowaną przewagę osiągnął Chorwat. Najpierw po lewym sierpowym nogi Du Plessisa zrobiły się, jak z waty, a dzieło zniszczenia Soldić dokończył chwilę później potężnym lewym. Pas mistrza wagi półśredniej ponownie zawisł na biodrach Chorwata.
Szybko skończył się także pojedynek Michała Materli z Damianem Janikowskim. W tej rywalizacji wyszedł brak doświadczenia medalisty olimpijskiego, który zbyt szybko chciał posłać przeciwnika na deski. Zemściło się to na 29-latku, który po mocnym lewym sierpowym padł na plecy, a następnie nie był w stanie przeciwstawić się lawinie ciosów Materli. Sędzia musiał przerwać walkę.
Podobnie było chwilę później w tzw. freakfight. Zmierzyli się w nim Popek z Erko Junem. Ku zaskoczeniu wielu kibiców panowie dotrwali do drugiej rundy, a w tej lepszy okazał się Bośniak. Wykorzystał on brak sił rywala i w parterze zaczął okładać go ciosami z góry. Sędzia nie czekał długo i nie pozwolił na kontynuowanie walki.
W ostatnim pojedynku w Londynie przed szansą odzyskania pasa mistrzowskiego stanął Karol Bedorf. Misja zakończyła się niepowodzeniem i tytuł pozostał w rękach Philipa De Fries'a. Anglik w dwóch rundach był zdecydowanie lepszy. Szybko przechodził do parteru, w którym zyskiwał przewagę i na Bedorfa spadała lawina ciosów z góry. Pod koniec drugiego starcia De Fries zakończył pojedynek dźwignią na prawą rękę Polaka.