Mariusz Pudzianowski stał się ikoną. Już wiele lat temu zapisał się w historii polskiego sportu jako "Najsilniejszy człowiek świata". "Pudzian" do dziś pozostaje jedynym strongmanem, który aż pięć razy został mistrzem świata. W 2009 r. zamienił jednak zawody siłaczy na walki MMA i od blisko piętnastu lat jest jedną z największych gwiazd KSW. Kto wie, czy jego kariera potoczyłaby się równie piorunująco, gdyby nie wpływ jego ojca. Wojciech Pudzianowski nie jest postacią z pierwszych stron gazet, a jego syn rzadko o nim mówi, ale nie zmienia to faktu, że jest mu niezwykle wdzięczny.
Wiemy, kim był ojciec Mariusza Pudzianowskiego
To właśnie ojciec Pudzianowskiego zaraził go miłością do treningów siłowych. Wojciech Pudzianowski był sztangistą, a o wdzięczności "Pudziana" do taty najlepiej świadczy jego wpis sprzed kilku lat. "Wojciech Pudzianowski, sztangista, mój tata – pierwszy bohater swojego syna. Niektórzy ludzie nie wierzą w superbohaterów, ale oni nigdy nie poznali mojego taty! (...) Dziękuję, że mogę podążać za Twoim przykładem. Pamiętajcie, jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli" - napisał Pudzianowski pod zdjęciem, na którym cieszył się z ojcem z jednego z pierwszych swoich medali.
Pudzianowski jest wdzięczny ojcu
Wojciech Pudzianowski bardzo rzadko występuje publicznie, ale zrobił wyjątek na potrzeby dokumenty "Tytani KSW". Przyznał w nim, że brał Mariusza na siłownię i prawdopodobnie tak zaraził go pasją do sportów siłowych. W sierpniu 2021 r. "Pudzian" chwalił się nawet, że od 35 lat trenuje tą samą sztangą, którą odziedziczył po ojcu. "Ta sztanga jest mi wierna od 35 lat. Ta sama ciągle, odziedziczona po moim tacie-ojcu, który też nią trenował, jak mnie na świecie jeszcze nie było" - przyznał w jednym z komentarzy pod filmikiem z treningu.