Pierwsza walka wieczoru znakomicie wywiązała się ze swojej roli. Wszyscy widzowie obecni na trybunach na pewno zostali rozgrzani, gdyż w starciu Piotra "Szeliego" Szeligi z Krzysztofem "Fericze" Ferencem posypały się potężne ciosy. Pierwszy na macie wylądował Szeliga, jednak po chwili sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Ferenc ruszył na, wydawało się, zamroczonego rywala, ale nadział się na zabójczą kontrę. W wymianie prawy na prawy cios "Szeliego" doszedł na twarz przeciwnika szybciej, a ten natychmiast padł na ziemię. Sędzia przerwał starcie, a do oktagonu weszły służby medyczne. W tym czasie zwycięzca udzielił wzruszającego wywiadu.
Jakiś czas przed FAME MMA 11 okazało się, że trener Szeligi zapadł w śpiączkę. W związku z tą przykrą sytuacją nie mógł on stać w narożniku swojego podopiecznego, który nie zapomniał o twórcy sukcesu po swoim spektakularnym zwycięstwie. - Ta walka była dla mojego trenera, Rafała Antończaka, który teraz leży w śpiączce. Zbieramy pieniądze dla trenera, nie wiadomo kiedy się wybudzi. Jest to dla mnie ciężka sytuacja, jestem bardzo zżyty z trenerem, praktycznie wszystkiego mnie nauczył - powiedział "Szeli".