To był fatalny początek sezonu w Pucharze Świata w wykonaniu polskich skoczków. Tak złej dyspozycji biało-czerwonych nie było od dawna na starcie zmagań i kibice mieli spore powody do niepokoju. Gorsze skoki nie dotyczyły bowiem jednego, czy dwóch konkursów, ale pod koniec 2023 roku podopieczni Thomasa Thurnbichlera byli w zasadzie na marginesie i daleko od czołówki. Sytuacja zmieniła się nieco w trakcie Turnieju Czterech Skoczni, gdzie w końcu pojawił się powiew optymizmu.
Małysz o problemach kadry
Dopiero najbliższe konkursy pokażą, czy faktycznie coś drgnęło i zawodnicy zaczną skakać lepiej. W rozmowie z portalem Interia.pl Adam Małysz zwrócił uwagę, że problemy skoczków wynikały przede wszystkim z techniki. - Był jednak duży problem w technice, a szczególnie w stabilności pozycji najazdowej. O tym mówili ciągle sami zawodnicy, ale też trenerzy. Z tej niestabilnej pozycji było trudno oddać dobry skok. I nad tym cały czas pracowano - ocenił prezes PZN.
Stoch dobrym przykładem?
Małysz przytoczył przykład Kamila Stocha, który miał szansę popracować indywidualnie i przyniosło to widoczne korzyści. - Pojawiły się zatem pomysły, żeby odpuścić poszczególne konkursy. Ten pomysł wypalił w przypadku Kamila Stocha. Potrenował spokojnie i widać było dużą poprawę. To pokazuje, że czasami jest to dobra droga do poprawy sytuacji. U tych, którzy nie zdecydowali się na zastąpienie konkursów treningami, lepsze skoki zaczęły się pojawiać nieco później. Tak naprawdę nie było jednej przyczyny kryzysu. Nawarstwiło się wszystko naraz. Było wiele drobnych elementów, które złożyły się na taki, a nie inny obraz kadry. Z drugiej strony kiedyś ten kryzys musiał przyjść. Nikt jednak nie sądził, że będzie on tak poważny. Zwłaszcza mam tu na myśli sam początek sezonu - podsumował legendarny skoczek.