Tuż po Świętach Bożego Narodzenia okazało się, że po słabym początku Polaków w Pucharze Świata w skokach narciarskich dojdzie jednak do zmian w kadrze. Z posadą asystenta trenera pożegnał się Mark Noelke. Rozstanie przebiegło w dość spokojnej atmosferze i obie strony nie starały się wywołać medialnej burzy. Od razu podano, kto zastąpi Niemca. Jego stanowisko objął Wojciech Topór, który wcześniej pracował m.in. w kadrze juniorów. Teraz podjął się nowego wyzwania.
Tak współpracuje się z Thurnbichlerem
Asystent Thurnbichlera w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" i portalem Interia.pl zdradził, jak wygląda współpraca z austriackim szkoleniowcem. - Nie jest tylko tak, że stoimy tam i jedynie klikamy w kamerę i aparat, żeby nagrać skok, zgrać i pokazać. Thomas wręcz oczekuje od nas, żebyśmy zabrali głos i na tym to polega. Zawsze asystenci doradzają trenerowi głównemu i im więcej, tym lepiej, a on jest filtrem, którzy zbiera te najważniejsze informacje, odrzuca te złe i przekazuje dalej - wyjaśnia szkoleniowiec.
Asystent szczerze o pracy ze Stochem
Topór nie ukrywał, że z Kamilem Stochem łączyły go bliskie kontakty. Szkoleniowiec został zapytany o to, czy łatwo przejść z relacji koleżeńskich do zawodowych. - Na początku, jak pojawiła się propozycja, pierwsze co, to zadzwoniłem do Kamila, żeby z nim porozmawiać, zapytać, co myśli na ten temat. To ważne, żeby idąc gdzieś na trenera, nie było tak, że cię tam nie chcą i będziesz piątym kołem u wozu. To wtedy nie ma sensu. Ani dla zawodników, ani dla ciebie. Od razu powiedział, że to super opcja i że się cieszy - zdradził Topór.