Bo Mets, który dwa razy doprowadził swojego rodaka Andrusa Veerpalu do olimpijskiego złota, to prawdziwa gwiazda w światku "smarowaczy". Jest głównym specjalistą od przygotowania nart Justyny do stylu klasycznego - wymagającego od serwismena wyjątkowego kunsztu. Jeden błąd i deski albo nie trzymają pod górę, albo fatalnie zjeżdżają.
Znalezienie złotego środka to zadanie fachowca z Estonii i sztabu współpracowników - jego rodaka Peepa Koidu i testujących narty Mateusza Nuciaka i Rafała Węgrzyna.
Podczas zwycięskiego dla Justyny Tour de Ski na nic zdała się wielka ciężarówka pełna najnowocześniejszego sprzętu jeżdżąca za Norweżkami. Pracujący w ciasnocie mały polsko-estoński zespół zrobił więcej niż wyposażeni jak kosmonauci z NASA specjaliści z Norwegii.
- Bo co za dużo to niezdrowo - tłumaczy "Super Expressowi" Mets. - Oni mają na głowie tylu zawodników, że chwilami brakuje im czasu na właściwą i szybką ocenę warunków na trasie. To jest trochę tak jak z prehistorycznym dinozaurem. Zanim taka wielka bestia zareagowała, mijało sporo czasu. Mniejszy zespół opiekujący się jedną zawodniczką może błyskawicznie dokonać właściwych korekt - dodaje Estończyk, który też oczywiście korzysta ze zdobyczy techniki.
- Samo doświadczenie jest ważne, nie można ślepo wierzyć elektronice, ale musimy oczywiście wykonywać dokładne pomiary temperatury czy wilgotności śniegu - opowiada. - Jednak jeśli mogę łatwo ulepić kulkę ze śniegu, to już wiem bez żadnych dodatkowych badań, że będzie piekielnie ciężko nasmarować narty. Bo wtedy temperatura krąży wokół zera, śnieg jest mokry i to dla nas prawdziwa zmora.
Mets nie ma żadnych kompleksów wobec innych ekip. Uważa nawet, że potrafi je przechytrzyć.
- Jest taki jeden trik, który stosuję na co dzień i przyznam, że ostatnio daje nam doskonałe rezultaty - mówi Estończyk. - Nie wiem do końca, czym dysponują moi koledzy w innych reprezentacjach, sporo rzeczy robimy podobnie, ale sądzę, że ten mój mały patent jest na tyle nowatorski, że nikt go jeszcze nie zastosował. Nic więcej nie zdradzę, to nasz sekret - kończy tajemniczo.