Klęska Kamila Stocha w kwalifikacjach w Oberstdorfie
Zdecydowanie nie tak miał wyglądać powrót Kamila Stocha do Pucharu Świata po przerwie w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Już w Zakopanem w jego skokach nie było przełomu, a tydzień później w Oberstdorfie jest jeszcze gorzej. W piątek szczęśliwie przebrnął kwalifikacje do sobotniego konkursu, z ostatniego miejsca dającego awans, a w zawodach zajął dopiero 32. miejsce. Po nich zaskoczył słowami, że właściwie nie ma sobie wiele do zarzucenia.
Kamil Stoch podjął decyzję. Nie będzie skakał! „Nie będę brał w tym udziału”
- Nie mam sobie zbyt wiele do wypomnienia. Starałem się zrealizować plan na dzisiaj. Po części mi się to udało. Niestety, nie potrafiłem dobrze wykończyć odbicia i wykonać początkowej fazy lotu. Za szybko zamykałem układ i nie dałem sobie szansy na to, żeby nabrać odpowiedniej wysokości. Szkoda, że tak to się skończyło, bo nie było dziś zabawy a o to przecież w lotach narciarskich chodzi - mówił przed kamerami Eurosportu. Sęk w tym, że w niedzielę jego loty skończyły się już po kwalifikacjach!
Te rozpoczęły się o 14:15 i Stoch ze względu na brak punktów z sobotniego konkursu wystąpił na ich początku, jako 13. zawodnik. Ta "13" okazała się naprawdę pechowa, bo trzykrotny mistrz olimpijski po nieudanym locie na 193 m w bardzo dobrych warunkach zajął dopiero 44. miejsce. Nie pomogły mu też słabiutkie noty, ale nawet przy normalnym lądowaniu nie wywalczyłby awansu. Tym samym w konkursie zaplanowanym na 16:00 zaprezentuje się tylko czterech Polaków, a weekend Stocha w Oberstdorfie przedwcześnie dobiegł końca.
Co więcej, dla 37-latka to najgorszy weekend w tym sezonie... To kompletne przeciwieństwo ostatniej zimy - całokształtowo przecież nieudanej - gdy w Oberstdorfie miał przebłysk i zanotował najlepszy weekend, ocierając się dwukrotnie o czołową "10". Dwanaście miesięcy później, już pod nadzorem indywidualnego sztabu prowadzonego przez Michala Doleżala, zupełnie nie nawiązał do tamtych lotów.