Nowy sezon również i w skokach narciarskich będzie wyglądał zupełnie inaczej niż wszystkie poprzednie. A to dlatego, że w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa wszyscy muszą regularnie poddawać się testom na obecność COVID-19 w swoich organizmach. Jest to problematyczne - zarówno pod względem przeprowadzania badań, jak i późniejszego oczekiwania na wyniki z laboratoriów. Jak to będzie wyglądało w kwestii zawodów w Wiśle?
OKROPNA kontuzja znanego skoczka. PRZYDZWONIŁ o ziemię, boli od samego patrzenia [WIDEO]
- Jeszcze nie jest to rozstrzygnięte. Zostawiono furtkę, żeby zobaczyć, jak ta pandemia się rozwinie, zwłaszcza w Europie. Nie jest to możliwe, żeby co chwilę badać zawodników. Główną przeszkodą są koszty. Trzeba też mieć gdzie zrobić te testy. W tej chwili laboratoria są przeładowane i nie wiadomo, jaki byłby czas oczekiwania na wyniki. Sami jeszcze nie wiemy, jak to będzie wyglądało - mówi portalowi "Sportowe Fakty" Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej reprezentacji.
I dodaje: - Zasiadam w komitecie organizacyjnym zawodów w Zakopanem. Zadaliśmy pytanie, kiedy dowiemy się o ewentualnych obostrzeniach. Powiedziano nam, że na dwa dni przed zawodami. Sytuacja jest dynamiczna i nikt nie może teraz powiedzieć ze 100 proc. pewnością, że w Wiśle zawodnicy na pewno nie będą badani, bo zrobiłby z siebie głupka. Dowiemy się dopiero w miarę upływu czasu.