Kamil Stoch spisuje się zdecydowanie lepiej niż jeszcze na początku sezonu, ale z pewnością wciąż nie jest to poziom, na jaki liczy tak utytułowany zawodników. W sobotnich zawodach drużynowych Polacy zajęli 6. miejsce, choć strata do poprzedzających ich drużyn nie była aż tak wielka. Sam Kamil Stoch indywidualnie był trzecim z Polaków i zająłby 21. miejsce, gdyby rywalizacja odbywała się indywidualnie. 36-latek po zawodach udał się tradycyjnie w kierunku kibiców, którzy gorąco dopingowali polskich zawodników, mimo że tym nie idzie najlepiej w tym sezonie. Jak się okazuje, Stoch łamie przy tym... dość wyraźny zakaz.
Kamil Stoch nie miał pojęcia o zakazie. „Może tego nie publikuj”
Polski Związek Narciarski opublikował na swoich kanałach w sieci rozmowę z Kamilem Stochem oraz krótkie fragmenty nagrań, jak polski skoczek dziękuje kibicom za doping przy ogrodzeniu. Aby jednak dostać się do kibiców Stoch pokonuje schody z kamieni i siatki, a okazuje się, że widnieje tam zakaz wchodzenia, o którym skoczek nie zdawał sobie sprawy.
Prowadzący rozmowę zauważył, że to już tradycja, gdy Stoch „pomimo zakazów” wspina się do polskich kibiców. – Bez przesady, przecież to nie jest nic niebezpiecznego. I też tam nie ma żadnych zakazów – stwierdził Stoch, ale momentalnie się zawahał. Gdy usłyszał, że faktycznie jest tam zakaz (co widać także na filmie) zażartował: – To może lepiej nie publikuj tego.
Później jednak wystawił polskim fanom piękną laurkę. – Ale z drugiej strony ci ludzie tam stoją po prostu kilka godzin na mrozie. Wspierają nas i dla mnie to jest fajne, bo też wiele dobrego dzisiaj usłyszałem. Dużo słów wsparcia. I nawet to, że ludzie się cieszyli, że tylko do nich podszedłem i dziękowali mi za to, co było takie naprawdę budujące. Myślę, że ja też tego potrzebuję teraz, takiego naładowania się bardzo dobrą energią. Takim pozytywnym nastawieniem. No i tym wszystkim, co mogę zaczerpnąć od tych ludzi – powiedział Kamil Stoch.