Dawid Kubacki w poprzednim sezonie zajął 4. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i niewiele brakowało, a uplasowałby się na podium. Fani mogli mieć nadzieję, że po kolejnym okresie przygotowawczym pod okiem tego samego trenera Polak znów od samego początku właczy się do walki o najwyższe lokaty, jak miało to miejsce przed rokiem. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna nie tylko dla Kubackiego, ale i innych polskich skoczków. Niespodziewanie też Kubacki i Stoch od razu zdecydowali się mocno uderzyć w Thomasa Thurnbichlera – choć wcześniej takich sygnałów nie było, to teraz nie są przekonani do jego wizji. Dawid Kubacki miał jednak okazję porozmawiać nie tylko z polskimi mediami, ale także zagranicznymi. W rozmowie z norweską NRK wrócił do chwili, gdy przerwał starty i wrócił do żony, której życie było zagrożone.
Dawid Kubacki nie miał wątpliwości, to mógł być koniec
Pod koniec poprzedniego sezonu Kubacki stracił miejsce na podium Pucharu Świata właśnie z powodu wycofania się z rywalizacji – polski skoczek postanowił wrócić do Polski, aby opiekować się żoną, która walczyła o życie, oraz córkami. W rozmowie z NRK wrócił do tamtych trudnych chwil. – Na początku było najgorzej. Żyliśmy w całkowitej niepewności. Wszystko mogło się zdarzyć. To było 50 na 50, czy przeżyje, czy nie. To była bardzo ciężka walka dla lekarzy, którzy próbowali ją ratować – wyznał Dawid Kubacki.
Nie bał się przyznać, że mógł wówczas nawet zakończyć karierę. – Nie mógłbym trenować, gdybym musiał opiekować się nią i naszymi dziećmi w domu. Wtedy byłoby po wszystkim – powiedział wprost Kubacki. Zauważył też, że przez to doświadczenie inaczej podchodzi do skoków. – Jeśli przeszedłeś przez tak okropne doświadczenie, wiesz, że to, co dzieje się tutaj, nie jest najważniejszą rzeczą na świecie. Kocham to, kocham to i chcę być nadal najlepszy. Ale po tym, co przeszedłem, czuję mniejszą presję – przyznał 33-latek.