Kamil Stoch (30 l.) przyznał się do błędu, który spowodował jego dramatyczną sytuację w powietrzu w drugim skoku w niedzielę. Prezes PZN Apoloniusz Tajner (63 l.) twierdzi, że taki błąd zdarzył się nie po raz pierwszy.
- To stara przypadłość Kamila, że w powietrzu zaczyna go kręcić. Bywało to już poprzednio w tym sezonie - mówi współautor sukcesów Adama Małysza z lat 2001-2003. - Wynika nie tylko ze spóźnionego odbicia, ale też niedopełnionego "nakręcenia nad narty". To taki rotacyjny ruch biodrami, który zaczyna się w chwili rozwinięcia odbicia na progu. Jeżeli jest niepełny, to skoczek traci prędkość i stabilność lotu, traci czucie tego, co robi, pojawiają się skręty tułowia. Zostaje wytrącony z równowagi. Ciekawe, czy Kamil zdoła to opanować na innych skoczniach.
Prezes Tajner miał nadzieję na nowe otwarcie ze strony polskich skoczków po mistrzostwach w Lahti. Teraz ma wątpliwości.
- To nie jest zniżka formy, ale jakby uciekły z nich świeżość i błyskotliwość. Po spokojnym początku sezonu rozkręcili się w grudniu i na Turnieju 4 Skoczni. Szczyt formy wypadł między tym turniejem a mistrzostwami świata. Nie mam wątpliwości, że fizycznie przygotowani są świetnie i wytrzymają do końca sezonu. Teraz jednak są jakby wybici z rytmu. A faworytem do Pucharu Świata stał się Stefan Kraft, który skacze świetnie i równo - kończy szef PZN.