Kamil Stoch nie ukrywał, że latem zmagał się ze sporymi wahaniami formy, ale pracował z całych sił, by zimą znaleźć się w najlepszej formie. Niestety, jego plan nie wypalił, a inauguracja sezonu w jego wykonaniu jest najgorsza od 10 lat. W 2013 roku po raz ostatni nie awansował on do drugiej serii pierwszego konkursu sezonu. Jak się okazało, był to zwiastun wielkich sukcesów, bo w sezonie 2013/14 "Rakieta z Zębu" zdobyła podwójne mistrzostwo olimpijskie w Soczi i wygrała Kryształową Kulę. Z pewnością każdy kibic chciałby podobnego scenariusza w tym roku, ale niewiele na to wskazuje. Zwłaszcza gdy wsłuchamy się w słowa Stocha, które są naprawdę alarmujące.
Kamil Stoch znalazł się w potrzasku. Druzgocące słowa mistrza
- Skok był kiepski, co tu będę koloryzował. Problem jest ewidentnie z dobrym balansem na rozbiegu. Tracę tam równowagę i przez to ta energia nie może pójść we właściwym kierunku. To się wszystko gdzieś rozprasza. Musimy wymyślić jakiś sposób z trenerem. Sposób, w który i ja uwierzę, i da mi taką pewność, że jak ruszę z belki, to już nic nie muszę kombinować i poprawiać, a po prostu zadziała - na gorąco ocenił 36-latek przed kamerą Eurosportu po 43. miejscu w sobotnim konkursie Pucharu Świata w Ruce. Jego technika posypała się nagle, bo jeszcze na przedostatnim zgrupowaniu w Zakopanem wszystko było w porządku.
- Staram się teraz skakać na zasadzie prób i błędów. Chciałoby się w zawodach już skakać dobrze, ale potrzebuję teraz dużo cierpliwości, konsekwencji w działaniu i wiary, że to za chwilę ruszy. Nie zapomniałem skakać z tygodnia na tydzień - ocenił Stoch, choć jego słowa niezbyt przekonały siedzącego w studiu trenera Wojciecha Topora. Według niego błędy trzykrotnego mistrza olimpijskiego będą trudne do wyeliminowania ze skoku na skok. Może być potrzebny spokojny trening.