Amerykanin uprawiający tzw. "freeride" zareklamował w ten sposób pełnometrażowy film, w którym zagrał jedną z głównych ról. Fabuła "Days of My youth" jest prosta. Najwięksi szaleńcy stąpający po naszej planecie poszukali najtrudniejszych miejsc do zjazdu na nartach, założyli kamery na głowy, pozwolili się filmować z helikoptera i postanowili udowodnić ludzkości, że coś takiego, jak bariera ludzkich możliwości nie istnieje. I chyba im się udało.
Justyna Kowalczyk zrezygnowała ze startów w Pucharze Świata!
- Nie ma planu awaryjnego, nie ma wyjścia, to było przerażające - skomentował po fakcie swój popis Townsend. Wiedział co mówił. Pędząc z prędkością 100 kilometrów na godzinę znajdował się w korytarzu szerokim na zaledwie... dwa metry. I na dodatek musiał skręcać.
- Gdy moja mama zobaczyła, co niebezpiecznego zrobiłem, popłakała się. To jedyna smutna rzecz - dodał, z uśmiechem na ustach, narciarz.
Niestety nie dokopaliśmy się do informacji, czy podczas produkcji "Days of My youth" wszyscy aktorzy dożyli premiery filmu. Jeśli tak, jest to bez wątpienia najlepszy dowód na to, że Bóg istnieje.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail