"Dzisiaj po raz ostatni w tym roku wystartuję w Pucharze Świata. To był bardzo ciężki rok. Cieszę się, że się kończy. Cieszę się też, że biegam wciąż na nartkach. W następny weekend trzy starty w Hochfilzen. Widzimy się na Tour de Ski" - napisała Kowalczyk na swoim profilu na Facebooku w niedzielę rano.
Kowalczyk: Długa droga przede mną [WYWIAD]
Skąd taka decyzja? Przede wszystkim Polka chce skupić się na treningach. Podczas regularnego cyklu startowego jest to niemożliwe. Poza tym w następnym tygodniu organizatorzy zaplanowali w Davos tylko starty stylem dowolnym - stylem, który naszej zawodniczce nigdy nie pasował. Woli więc ona szlifować "klasyk" w Pucharze Kontynentalnym w Hochfilzen. Kto wie, czy podobnej strategii nie będziemy w tym sezonie oglądać częściej.
Po co bowiem męczyć się w "łyżwie"? Krótka statystyka. Mistrzyni olimpijska regularnie w ostatnich sezonach startowała w sprintach w stylu dowolnym. Tymczasem w finale ostatni raz znalazła się... trzy lata temu.
Szkoda tylko, że o podobnym urlopie nie pomyślały na razie Norweżki. Te w niedzielę większych problemów nie miały. Co innego Kowalczyk, która z rywalizacji odpadła już w eliminacjach. Zajęła... 52. miejsce. Niemal na samym dnie. Lepiej poradziła sobie natomiast Sylwia Jaśkowiec, która skończyła rywalizację dwadzieścia miejsc wyżej.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail