- „Super Express”: Czy ten sezon może być lepszy od poprzedniego? Dominowałeś i w pięknym stylu zdobyłeś kryształową kulę Pucharu Świata.
- Na początku muszę przyznać, że mam za sobą lato, które było inne niż wszystkie. Też wygrywałem. Czułem, że jest dobrze. I poprzedniej zimy też czułem, że czasem skaczę lepiej niż zwykle. W Lahti, Willingen, na mistrzostwach świata w Planicy, w konkursie w Klinghental. Oglądałem siebie dużo na wideo, by dowiedzieć się, co sprawiało, że tam było lepiej i myślę, że nawet powtórzyłem te rzeczy w LGP w Czajkowskim. Najważniejsze jest to, że dążę do równowagi. Mam nadzieję, że wtedy zakończenie roku będzie naprawdę dobre. U mnie małe zmiany przynoszą wielkie wyniki.
- Więc na obronę kryształowej kuli jesteś gotowy?
- Skoki nie są jeszcze takie, jak chcę, ale jest blisko. Czuję się, że skaczę na 95 proc. Myślę, że wiem, gdzie szukać tych pozostałych pięciu procent. Te pięć procent to nie jest sekret. Jeśli zobaczy się moje skoki na mistrzostwach Norwegii. Wychodzę z progu ze zbyt dużą agresją, za bardzo atakuję powietrze. Jest to jeszcze nie ten kąt i za bardzo idę w górę. Moje ciało robi za duży przewrót.
- W zeszłym sezonie pofrunąłeś w Lahti aż 137,5 m. Tego nie dało się ustać. To był moment, gdy pomyślałeś, że skaczesz w innej lidze?
- To głupie, ale może przez moment tak pomyślałem. Lahti jest zdecydowanie moją ulubioną skocznią. Właściwie byłem tam tylko trzy razy, ale zawsze skakałem tam lepiej niż w innych miejscach, więc przed tamtym weekendem byłem optymistą. Szkoda, że tamten skok się tak skończył. Czułem się bezradny. Patrzyłem na noty, widzę, że dostaję tylko 24 punkty i wiem, że to nie była moja wina. Czułem niedosyt, a z drugiej strony byłem z siebie dumny.
- Chyba starasz się nie wywierać na sobie jeszcze większej presji?
- A dostaję mnóstwo wiadomości. Nie jestem najlepszy w sprawdzaniu wszystkiego. Nie mam powiadomień na aplikacjach. Gdybym miał, to mógłbym na nich siedzieć cały dzien. Staram się trzymać to na dystans. Bawić się nimi kiedy chce, uważam, że łatwo jest w tym się zagubić. Fajnie jest, gdy można zobaczyć czasem zobaczyć o sobie kompilacje na YouTubie. Dużo z nich pochodzi z Polski, ale też z Niemiec.
- Polacy z Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą na czele będą chcieli cię zastopować. Poza konkursami jesteście kolegami?
- Najlepsze relacje mam z Jakubem Wolnym i Andrzejem Stękałą. Trzymaliśmy się razem, gdy jeszcze byliśmy poza Pucharem Świata i marzyliśmy o skokach tam. Potem każdy z listy jest w sumie twoim kolegą. Wszyscy latamy w te same miejsca, ciągle się mijamy, przebieramy się wspólnie. To normalne, że ciągle rozmawiamy i tworzą się relacje. Wszyscy darzymy się szacunkiem. Podziwiam Kamila Stocha, to była moja największa inspiracja. Do znudzenia oglądałem w internecie kompilacje z jego sukcesów w 2018 roku. Wygrał wszystkie konkursy Turnieju Czterech Skoczni, potem złoty medal olimpijski w Pjongczangu, a potem Raw Air u nas w Norwegii.
- Zanim zacząłeś odnosić sukcesy, to bardziej znano cię z tego, że skoczyłeś kiedyś… nago. To najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłeś?
- Na pewno nie powtórzę już nigdy takiego skoku (śmiech). Dorosłem i wiem, że to niebezpieczne. Wydaję mi się, że to i tak nie było najgorsze. Kiedyś zrobiłem sobie taki strój: obciąłem rękawki w ramionach i nogawki za kolanami. Miałem wyglądać jak gladiator. Siadłem tak na najwyższej belce skoczni k-90 w Oslo. I w trakcie najazdu, na pełnej szybkości, pozbyłem się tego stroju i skoczyłem.
Jan Habdas - młoda nadzieja polskich skoków narciarskich. Zaczął skakać, bo był za chudy
- Kto jest lepszy - Erling Haaland czy Robert Lewandowski?
- Erling. Jest nasz.
- Czy Lewandowski zasłużył na Złotą Piłkę?
Tak. Powinien wygrać już w poprzednim roku. Nie wiem ile już goli strzelił, ale wiem, że pobił rekord Gerda Muellera w minionym sezonie. W poprzednim wygrał Ligę Mistrzów. Nie widzę nikogo, kto grałby w taki sposób jak Robert. Kto tak zaskakiwałby swoją grą. Messi zawsze robi takie rzeczy, a Lewandowski do niego dobił. Wiem, że media promują Jorginho, ale nie widzę tego…
- Ponoć w Norwegii wszyscy są za Liverpoolem.
- Jestem akurat za Arsenalem. Nie mamy łatwo, choć ostatnio się polepszyło. Pierwszy raz też w życiu widzę Norwega w Arsenalu. Ale to prawda w Norwegii jest wielu fanów Liverpoolu, ale też Manchesteru United. Arsenal jest na trzecim miejscu u nas. Gdy United grało z Liverpoolem to było największe piłkarskie wydarzenie w Norwegii. Oglądałem trochę. No i wszyscy w sumie ściskamy kciuki za Ole Gunnara Solsjkaera.